[Hook]
To kosztowało mnie tyle, że stało się już bezcenne
Nawet gdy sił mi brakuje, wiem, że stać mnie na więcej
[Verse 1]
Wyszłam tylko na zołzę i to raczej jest postęp
Bo zazwyczaj wychodzę na foch bez słowa
Mówią: zachowaj dystans, na tym skorzystasz
A ja wiem, że gdy mam dystans to go muszę pokonać
Zdrowa rywalizacja, gdy konkurencji brak
Zaczynam ją odczuwać, gdy gram lepiej niż ja
Bezwzględny sędzia, wewnętrzny juror
Mam motto:
Nie ma nagrody, jeśli nie ma w górze tablicy z dziesiątką
Moja strona jest mocną, nie mam mocnych stron skarbie
Jeśli masz mocne strony to musisz mieć słabe
Ooł, to nie o mnie, bo ja mam ambicje
I żadne porażki nie są oczywiste
Wiesz o czym myślę, bo mogę to nagrać i sprzedać
I ktoś to kupi, moje ego uderzy w sufit
Spróbuj zrozumieć mnie, bo można się unieść, nie?
A potem spróbuj docenić, bo nadal stąpam po Ziemi
[Hook]
[Verse 2]
Czasem wychodzi ze mnie wiedźma i potrafię być podła
I zazwyczaj to nie miotły rozstawiam po kątach
Kompromis z mojej strony to powtórzenie prośby
I nie idę na kompromis kosztem mojej twórczości
Nie mam poczucia humoru, jeśli mówimy o mnie
Wcale nie mam nastroju na psychoan*lizy
Nie wiem skąd bierzesz te wszystkie niebezpieczne teorie
Ale ja to ja, zrozum, mój najsurowszy krytyk
Z różnicy ile chcesz mi wytknąć wad, ile zalet
Bez różnicy, bo nigdy Cię nie zapytam o zdanie
Więc włóż kapelusz z papieru, zakup sobie konfetti
Ja po pracy nie czekam na relaks, lecz na efekty
Dużo wymagam od siebie w czasie, gdy Ty odpoczywasz
Więc kiedy wpadasz na pomysł, ja dawno go wymyśliłam
Kiedy nagrywam nie robię nieplanowanych (ooh)
W Alko mogli przyjąć kogokolwiek, byłam to ja
[Hook]