[Zwrotka 1.]
Miałem dość oglądania szczytów, wszedłem na nie, bo miałem taki kaprys
Tysiąc metrów pode mną, bliżej nieba, z Absolutem lepsze kontakty
Dusza - cenne źródło, by powstrzymać ego wredne
Bo lecę wysoko i nie wiem jak skończę
A stawki w grze sięgają na Słońce
Parzą ręce, słowa bolą
Próbuję wyjść naprzeciw
Z Bogiem można się bić, ile się chce
I tak wyląduję na plecy
Ręce mam zbyt krótkie, by się bić i nie chcę próbować
Pokora, serce i głowa
Klatka Faradaya - znów się chowam
[Zwrotka 2.]
Minął dzień, pretensji znowu milion wysłuchuję
Cała litania, jakby bombę ktoś mi podłożył w rozumie
Słyszę odliczanie, wiem ile czasu do szaleństwa
Tik-tak, panie Krzysiu, daj mi klucz do bezpieczeństwa
Jeśli są takie. Może myślę znów za dużo, pewnie tak
Wiem, w środku się gotuje, powietrze ma toksyczny smak
Wtedy muszę się schować, bo równowaga się rozstraja
Moje serce i głowa - nieczuła klatka Faradaya [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]