Tomaj - Klatka lyrics

Published

0 78 0

Tomaj - Klatka lyrics

[Zwrotka 1.] Miałem dość oglądania szczytów, wszedłem na nie, bo miałem taki kaprys Tysiąc metrów pode mną, bliżej nieba, z Absolutem lepsze kontakty Dusza - cenne źródło, by powstrzymać ego wredne Bo lecę wysoko i nie wiem jak skończę A stawki w grze sięgają na Słońce Parzą ręce, słowa bolą Próbuję wyjść naprzeciw Z Bogiem można się bić, ile się chce I tak wyląduję na plecy Ręce mam zbyt krótkie, by się bić i nie chcę próbować Pokora, serce i głowa Klatka Faradaya - znów się chowam [Zwrotka 2.] Minął dzień, pretensji znowu milion wysłuchuję Cała litania, jakby bombę ktoś mi podłożył w rozumie Słyszę odliczanie, wiem ile czasu do szaleństwa Tik-tak, panie Krzysiu, daj mi klucz do bezpieczeństwa Jeśli są takie. Może myślę znów za dużo, pewnie tak Wiem, w środku się gotuje, powietrze ma toksyczny smak Wtedy muszę się schować, bo równowaga się rozstraja Moje serce i głowa - nieczuła klatka Faradaya [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]