[Zwrotka 1]
Jedyne co pozostanie to uczucie bo trwa wieki
W tym przypadku nie minęło choć czas coraz szybciej leci
Nie uwierzysz, ja pamiętam, i kurwa dalej się staram
Choć z tym kamieniem na sercu ciężko mi nawet rozmawiać
Będziesz we mnie zawsze mimo że nie wierzę w niebo
Będziesz razem ze mną choćby dwa metry pod ziemią
I nie mów że to przeżywam, bo mogę robić co chcę
To sentymentalna chwila, przelewam na papier stres
Który mnie przytłacza kiedy znów przeglądam twoje zdjęcia
I kiedy muszę pamiętać, że nie mam już tego szczęścia
Ono znikło, spierdoliło, nie mówiąc mi ani słowa
Teraz mówie że jest dobrze, choć tą złość pod uśmiech chowam
Przecież nikt nie musi wiedzieć, moje życie to mój problem
Tylko co ja mam powiedzieć, kiedy czuje się okropnie
Bo mam tą świadomość, że to co było nie wróci
Kiedy myślę o tym wszystkim nie potrafię się nie smucić
[Refren]
Będziesz we mnie zawsze mimo że nie wierzę w niebo
Będziesz razem ze mną choćby dwa metry pod ziemią
Moje uczucie do ciebie zabiorę do własnej trumny
Bo kocham cię ponad życie wiem, jestem z tego dumny
...i żyje we mnie nadzieja, to moja ostatnia karta
Póki co jeszcze ją mam, nadzieja ginie ostatnia
[Zwrotka 2]
Podaj mi wzór na szczęście, bardzo chciałbym to obliczyć
Zamiast cieszyć się szczęściem, siedzę znowu sam wśród ciszy
I nic już tego nie zniszczy, napewno bo to ruina
Wszystko we mnie już przemija, znika we mnie już ta siła
Która dawała mi kopa, by iść w przód, walczyć o swoje
Nie pragnę chyba zbyt wiele chcę nas dwoje i to koniec
A teraz biorę pistolet, ładuję dwa naboje
I to byłby już mój koniec gdybym nie myślał o Tobie
Pogrążony w żałobie, swoich uczuć, bo poległy
Gdy cierpiały i płakały, leżąc na tym łożu śmierci
I wiem dziś, że mogłyby powrócić na swe miejsce
Gdybyś tylko dała szansę nie marzę o niczym więcej
Powstrzymaj ten proces, który niszczy od środka
Ten który dał mi zadanie któremu nie umiem sprostać
Chłosta, za to że stoję po stronie prawdy
A próbując się uchronić chwytam się tonącej tratwy
[Refren]
...i żyje we mnie nadzieja, to moja ostatnia karta
Póki co jeszcze ją mam, nadzieja ginie ostatnia
[Zwrotka 3]
Która to noc zrzędu, kiedy nie zamykam oczu
Kiedy wspominam te czasy, kiedy próbuję to poczuć
Pamiętam kolor oczu, i twój anielski uśmiech
Dziś nie jest tak jak dawniej, w sumie to trochę smutne
Bo choć chłopaki nie płaczą to łzy zdobią moje oczy
Dalej nie rozumiem jak można się aż tak stoczyć
Z góry swoich wartości, mimo że nie bez walki
I nie zawsze mi wychodzi chociaż staram się być twardy
Góre biorą emocje, działające na psychikę
I choć żyję tą nadzieją to na zbyt wiele nie liczę
Dobrze znasz to uczucie, kiedy próbujesz zasnąć
Zaprzątasz sobie głowę tą całą bolesną prawdą
Potem nie możesz przestać, i bijesz się z myślami
Zostajesz sam na sam ze wszystkimi wspomnieniami
Byłem pełen życia, lecz ten płomyk we mnie zgasł i
Mogę być z Tobą tylko oddając się wyobraźni