Urodziliśmy się w klanach, na białych salach
Z dala od kwiata, gdzie ojcem Amed, a matką wiara
Kwiat o nic nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten Var dawno oszalał
[Cas]
Idę ciężkim krokiem duszony kwiecistym smogiem
Wokół mnie setki graczy, mijam klan za klanem
Tutaj gracze patrzą błędnym wzrokiem
Przez tyle wylewanych HP na co dzień
Spróbuj wejść im w drogę
Pode mną Ithan, przede mną wyrasta krajobraz ruin Opactwa
Tu granie dusi, jak dusi astma
Tu musisz być jak kogz
Bo w świecie kwiata poradzi sobie Altów garstka
Już jedenasta, na uszach Inv Star - idę
Wtulony w blask lamp, widzę
Zniszczony nasz klan totalnie
Sprzedane, podbite elity
Ten, kto ma tutaj legi, skumaj, to ten, co najwięcej sprzedaje
Delikatnie świecą latarnie, wciąż idę
Mija kolejny klan, lvl, kolejna noc i dzień
Nienawidzę Alternatyw, którzy za mną jak cień idą
Dlatego piszę - to klan samych Altersów
Na bank wielu z nich odczuwa brak legend
Szukając szczęścia na Goonsie
Tu lega jest Bogiem, kwiat zaś wrogiem
Skręcam tuż za rogiem, wszędzie kwiecisty kurz na drodze
[Psycho]
Urodziliśmy się w klanach, na białych salach
Z dala od kwiata, gdzie ojcem Amed, a matką wiara
Kwiat o nic nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten Var dawno oszalał
[Psycho]
Klan, który kiedyś był barwnym niebem
Dziś jest dla Altów martwym serwem, pokrytym czarnym śniegiem
Tu wielu chce być tylko w legendach człowiekiem
Zwyczajnie witać dzień białym mlekiem i czarnym chlebem
Pomyśl, żyję w klanie w którym szczęście
Przeliczane jest na Goonsy, całe hordy żyją tutaj z Goonsa
Pomyśl, na Orczej Wyżynie groty
Umeblowane lokum kryje Goonsów tony
Ej, kto zna te lokum posłodzi dziś herbatę cukrem
Posłodzi żona, dzieci, dzieci Altów, Alty
Goons jest źródłem, strach przed syberyjskim jutrem
Dla jednych noobstwem, dla Altów domem, smutne
Alty, którzy umarli jako Alty
A jednak ekspią tu minuta po minucie
A jednak ekspią z tym uczuciem, że ich serwer uciekł
Serwer pokryty kwiecistym śniegiem, mam złe przeczucie
To szara niepokolorowana ta kolorowa*ka mikropoli
Ta szara niepokolorowana kolorowa*ka Altów historii
To moja Alternatywa, a w niej gracze moi
Lokum w letargu o poranku, a w nim ja i oni
[Psycho]
Urodziliśmy się w klanach, na białych salach
Z dala od kwiata, gdzie ojcem Amed, a matką wiara
Kwiat o nic nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten Var dawno oszalał
[Testodan]
Kiedyś ten serwer Altów, Terrorystów i Łozaców
Dziś biedaków z KB i Nietyklanych pół altów
Kiedyś ten serwer Altów, Terrorystów i Łozaców
Tu dziś Varathiel szuka głupców, Psycho swych Altów
Tu po 23 zasypia nawet bruk na streecie
Umiera każda z dróg, każdy klan
A serwer jak lód topi się jak w Afryce
Co dzień to samo, wciąż ci sami gracze, to samo rano
Tutejsze MC straszą w Ithanie jak Banshee
A w forum rozmówki pozamykane za deduwki i spamy
Tutejsi herosi jak zmory stoją nie dając legend
Paladynów miecze zjada rdza i ciszy aplauz
A w tle uśpieni gracze, kominy z nimi na linii
Puste rozmówki, stare klany, jak zabawki z plasteliny
W rękach adma, który nigdy nie dorósł
Więc serwer zostawił
Zostawił także zawiść, nienawiść i zdrady
[Psycho]
Urodziliśmy się w klanach, na białych salach
Z dala od kwiata, gdzie ojcem Amed, a matką wiara
Kwiat o nic nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten Var dawno oszalał