Ty – uwielbiam kiedy się tak pięknie śmiejesz
Ja – zgłębiam to jak Mendelej**
To pierwiastek szczęścia w świecie zasad kwaśnych i mętnych
Ludzie mają pecha w związkach to kwestia
Niepotrzebnych reakcji, dyskusja wypluta z tlenem
Co jest tu srebrem, co złotem – mowa czy milczenie, problem
To złe wzory – ty sama wiesz, że nie wystarczy
Dotrzeć do jądra, żeby zbadać wnętrze
Dostaje mi się od humanisty, cedzisz, że masz ścisły umysł
Ale i tak dobrze wiem, że nie dbasz o cyfry i sumy
W sumie – różnice nieistotne, Ty zawstydzona
Obok nienagannej figury gra tak rzadki iloraz
Czy myślę o Nas – gdzie jest granica tej funkcji
Bo liczę na coś więcej niż tylko wspólne rachunki
Wspólny kąt, chociaż logika wspólną linie kreśli
Chcę wpisać to szaleństwo w okrąg perspektyw
Czasem masz opory – też wolę unikać napięć
Natężenie stresu, kiedy codzienność za gardło łapie
W szarą masę wtopieni nie traćmy energii
Diler Bóg dał 10G, żebyśmy stąpali po ziemi
Chcę żeby była tak piękna stała przede mną
Chociaż to ponoć kobieta jest tu jedno-zmienną
Bez reguł – bez kalkulacji, definicji
Jesteś kimś bliskim, nie tylko w sensie fizycznym!