Te-Tris - Chemafi lyrics

Published

0 248 0

Te-Tris - Chemafi lyrics

Ty – uwielbiam kiedy się tak pięknie śmiejesz Ja – zgłębiam to jak Mendelej** To pierwiastek szczęścia w świecie zasad kwaśnych i mętnych Ludzie mają pecha w związkach to kwestia Niepotrzebnych reakcji, dyskusja wypluta z tlenem Co jest tu srebrem, co złotem – mowa czy milczenie, problem To złe wzory – ty sama wiesz, że nie wystarczy Dotrzeć do jądra, żeby zbadać wnętrze Dostaje mi się od humanisty, cedzisz, że masz ścisły umysł Ale i tak dobrze wiem, że nie dbasz o cyfry i sumy W sumie – różnice nieistotne, Ty zawstydzona Obok nienagannej figury gra tak rzadki iloraz Czy myślę o Nas – gdzie jest granica tej funkcji Bo liczę na coś więcej niż tylko wspólne rachunki Wspólny kąt, chociaż logika wspólną linie kreśli Chcę wpisać to szaleństwo w okrąg perspektyw Czasem masz opory – też wolę unikać napięć Natężenie stresu, kiedy codzienność za gardło łapie W szarą masę wtopieni nie traćmy energii Diler Bóg dał 10G, żebyśmy stąpali po ziemi Chcę żeby była tak piękna stała przede mną Chociaż to ponoć kobieta jest tu jedno-zmienną Bez reguł – bez kalkulacji, definicji Jesteś kimś bliskim, nie tylko w sensie fizycznym!