[Intro]
Aha, ADHD zaburzenia i hiper werbalne
Jakkolwiek to nazwiesz, dzieciaku, to jest to
[Refren]
Miłość od mojej do twojej rodziny
Tu umieramy tak jak się rodzimy
Nadzy, nie mam nic do ukrycia
Proste odpowiedzi na tych kilka pytań
Możesz mnie kochać, chcesz to znienawidź
Popatrz, daj mi żyć, próbuj zabić
Miłość, nienawiść, krucha granica
Na zawsze rap, do końca życia
[Zwrotka 1]
Metro seksualny rap, w tą stronę spluwam
Roznosi mnie duma, niech igrają w dark roomach
Hip-hop umarł, prowadzę ostatnią kohortę
Dotrwam, dotrę, nawet post-mortem
Łuk im wsypię w aortę, zdechnie każda suka
Prostytutki na hajs, bez kręgosłupa
Chcą sprofanować grób Gutenberga
Bo ma papieru ryza, ich przyszłość jest niepewna
Wiesz co ich dusi? szczególna astma
Zbyt dużo prawdy, zbyt mało kłamstwa
Osiem lat na legalu w tym biznesie
Gdzie większość zamiast nawijać gra na flecie
Wiesz co mnie boli? to signum temporis
Na glinianych nogach, kolos Uroboros
Wiesz co ich boli? nie dam się zniewolić
Mężczyzna hetero, Polak katolik
[Refren]
[Zwrotka 2]
W tym jest prawda, gdy patrzę na niektórych gości
Widzę brak szczegółów i odcienie szarości
To przypomina kino gdzie grają same reklamy
W roli głównej super gwiazdy z topowych seriali
Niejeden twój idol, idąc, szary przechodniu
Nawet by cię nie oszczał gdybyś stał w ogniu
Pogoda dla bogaczy, niezależnie od pogody
Wbijam w czyjś kapitał zakładowy
Wróćmy do czasów, gdy nie zdawaliśmy matryc
Pieprzyć cyfrówkę, to szept magnetycznej taśmy
Moje początki, dziś to samo do bitu
Biedni mają co jeść, bogaci bez apetytu
Popatrz na moje ręce, nie mam nic do ukrycia
Mam złe intencje, bo grzebano mnie za życia
Przegrana się zbliża, podskórnie to czują
Zimne wojny mnie nie interesują
Naciskam spust znów, to kilka stów, słów, spluw
Fragmenty mózgu z głów, fałszywy ruch, kop grób
Szlaków tu brud i smród, ulicy róg, rój much
Czuć tu to móc [?] to jest mój kunszt i bunt
Bez twoich faworytów i zbierz ich wszystkie nuty
Kupa śmiechu z przewagą kupy
Izolacyjna taśma knebluje usta jeniec
Na głowie niejeden dziś ma więcej niż tasiemiec
Mój prosty wers i już nie znaczą nic
Dziś jestem tym, kim oni zawsze chcieli być
Moje voodoo ścina ich głowy jak Hutu
A featy mówią więcej o mnie, niż o nich ich płyty
[Refren]
[Zwrotka 3]
Jedna, druga, trzecia gęba ważna
Zerkasz w twórczość - menopauza
Niejeden chce być bossem w grze, ustalić kilka reguł
A jeszcze wczoraj lepił bałwana z żółtego śniegu
Newcomerzy, co tak klepie naftaliną
Ich ambicje napędzane na chciwość
Za moje punche profesura, pieprzę doktorat
Za ich linijki z betonu buty, dno jeziora
Wojny na wolnym? żadna nic nie zmienia
Egzaltowane świerszcze z popersami w kieszeniach
Koty marzą o złotych piaskach, wielkim świecie
A piach im wieje w oczy, mieli go w kuwecie
PiH się skończył? te blade blazy kłapią
A żaden z nich się nawet nie zaczął
Może nie warto, bo pycha tuczy
Zapomniałem więcej, niż każdy z nich się nauczy
[Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]