Nie powiem wprost o co chodzi mi dzisiaj
Jestem teraz sam i ogarnia mnie cisza
Nie wiem co mam pisać, nie mam czym oddychać
Nie ma nas, nie ma was, już nie ma tamtego życia
Przeminął czas, który był jak zdarta płyta
Wszystko szło do przodu, gdzieś pojawiła się rysa
Za mało odpowiedzi i zbyt dużo pytań
Dobra mina do złej gry, dobry wokal na złych bitach
Miałem to rzucić, wyjechać na zawsze
Zapominając o tym, że mogłem dać drugą szansę
Prosiłem Boga by było coraz lepiej
A wszystkie moje prośby spisałem na kartkę
Pewnego dnia obudziłem się z ulgą
Że nie będę musiał martwić się o to co będzie jutro
Przetarłem oczy, lecz już jest za późno
Nim docenić to co mam zdążyłem na wieki usnąć
Teraz jestem ponad tym co kiedyś przynosiło mi ból
Dopiero teraz serce pękło na pół
Wszystkie prośby spełnił mój Bóg
Lecz ten nowy świat totalnie zwalił mnie z nóg
Jestem tu, zostałem sam, nikogo nie ma
Chciałem to mam bo nie umiałem doceniać
Zawalił się świat, zniknęły marzenia
Mam coś do powiedzenia, ale nic już nie chce zmieniać
Bo dzisiaj chciała mnie scena, ale trafiłem do nieba
Wiem, że musi być tak nie raz by znowu zacząć od zera
Nauczyłem się doceniać i wiem, że wszystko jest po coś
Przydała mi się wiedza, którą zdążyłem już pojąć
Przydały się problemy, wiesz nauczyły mnie sporo
Bo przez moje dzieciństwo bez nich spadłbym jak samolot
Wydarzyło się trochę, opowiem Ci ziomek
Ale nie licz na szczegóły, za hejty to już Twój koniec
Dobra mówię bo nie macie dzisiaj żadnej o mnie wiedzy
Rozpada się małżeństwo i z góry cierpią dzieci
Lecz to była dla mnie ulga bo trochę wcześniej
Ciągłe awantury, a słyszeli to sąsiedzi
Zostałem teraz tylko ja, mama i brat
Chociaż mama jest przykuta do dwóch kółek na stałe
Ojciec nie widział mnie już dobre kilka lat
Teraz wiesz na pewno jak ja się wychowałem
Jestem ponad Tym i nie chcę tam wracać
Zostaję tutaj gdzie liczy się prawda
Jedyny brud to tusz na moich palcach
Od wyładowywania emocji na zwykłych kartkach