[Verse 1]
Czego chcesz? czego chcą?
Chcieli tu mnie? chcieli mnie wziąć
Sram na tych typów od dawna bo
Ze mną być chcieli jak płynął sos
A nie było go, nie było go
Prosiłem boga by wziął mnie stąd
Ty podstawione wszystko pod nos
Ja pchałem ścierwo co walisz w nos
Oh, z nieba nie spadło mi tu nic nigdy
Oh, Bóg przestał słuchać mojej modlitwy
Dlatego typie mój cel jest inny, w planach pozbawić te łajzy ikry
I racje mają że jestem inny, zabierz mi kwit i daj dom rodzinny
Walcze z demonem, łykam garść tej chemii, zasypiam
Chce jak najwięcej dać od siebie mordo, za życia
[Verse 2]
Kroplówy worek, wszystko płynie, płynie, panta rhei
Zasypiam znowu, widze w tyle, w tyle gdzieś jej cień
Z marzeń obdarty nie wiem śmiać sie czy płakać już
Klepali mnie po plecach żeby docisnąć tam wbity nóż
Beka cóż, w porę z życia szachownicy pionków zdjąłem
Do pętli ich podsadzam jak sie unieść chcą honorem
Odorem, jebią te rapy wasze, nisko, morda
Ja czarnym koniem jestem, w okół tych baranów horda
łykam tramadol, budze sie i sete wale rano
Bo nie chce odejść ale zostawić cie musze samą
Przyjdzie ta chwila, zimne poty obleją skronie
Godzina zero, wzejdzie krzyż mój na nieboskłonie
życze ci zdrówka mordo, najlepszego, niech sie wiedzie
Licze że wróci do mnie gdy godzina ta nadejdzie
Trafią do piachu wszystkie truchła, ty nie dygaj ziomek
Zostawiam to po sobie i czekam po drugiej stronie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]