Reminescencje przytłaczają do ziemi jak deszcz
Kolejny dzień tylko kroplą w morzu łez
Sen wolnofalowy, reanimuj mnie z fazy rem
Środek nocy, tylko dwór chłód ja i śmierć
Idziemy się przejść
( Idziesz ? )
Pytam ją o sens...
Tego, że jeszcze oddycham mimo że
Ona obok mnie jest
Odpowiada, że jeśli chodzi o ludzi
To woli trzymać się mnie
Mimo uczuć najmniej ludzka postać
Zewnętrznie, wewnętrznie owiana w czerń
Wiem że nie chce zabrać mnie
Pytam czy nie zabierze mi jej
Odpowiada że nie
2 z 20 papierosów nie ma już ulotniły się
Wygrzebałem paczkę z głębi kieszeni i zapytałem czy chcę
( chcesz ? )
Teraz dużej nie zabierze mnie
O jednego Malboro Gold mniej
Między moimi butami spoczywa przerastająca mnie butelka
Polwam jej pytając o dawki letalne
Śmieje sie pyta : Wymiękasz ?
- Lej lej przecież wiesz że jestem nieśmiertelny
,,Przekonamy się" - odpowiada odsłaniając z pod kaptura zęby
- Przecież miałaś nie zabijać, gryź a w ciemność się osunę
- Ty nic nie rozumiesz, chodzi o pocałunek
Najwieksza ironia jaka spotkała mnie
Nigdy w życiu nie widziałem jak zakochuje sie śmierć
Potraktowałem życie jak zawsze
Odpowadając : ,,Czemu nie"
Czułem smak bólu, żalu cierpienia goryczy
Na oczy zaszedł cień
Odzyskuje przytomność przy oknie w słoneczny dzień
Czy to aby napewno byk sen
Otwieram wczoraj nowo kupioną paczkę
Sprawdzam w niej stan papierosów - osiemnaście....