[Zwrotka 1]
Jestem w ciemności i próbuję widzieć jasno
Pewnie też znasz to, ludzie chcą być ponad to
Chcą stąpać twardo, mijając się z prawdą
Cały czas gaszą w naszym pokoju światło
Szarpią się z klamką i kłócą z lampą
Że interrogacja, że to Gestapo
Żeby przestała świecić, bo widać ich wady
Bo ma się przepalić, tak dla zasady
Przymknąć oko, dają jej rady
Jak przestać być przedmiotem upartym
Żeby przestała świecić zakładają kraty
Ale światło i tak dotrze do nas przez szpary
Ktoś wpadł na pomysł by wykręcić żarówkę
Nikt nie chciał rąk poparzyć- to smutne
Bo każdy czegoś chce, każdy na coś czeka
Nikt dupy nie ruszy, bo przecież to nietakt
Wracając do sedna, znalazł się w tym gronie
Marzyciel, który w nieboskłonie tonie
Chciał mieć kroniki, chciał mieć pomniki
Podszedł do lampy i przepalił styki
Wiwaty i krzyki, noszono go na rękach
Dłoni nie odda mu żaden lekarz
Wydawałoby się, że nikt nie odbierze dumy
Ale żarówka okazała się gwoździem do trumny
Lud próbował chodzić- stare nawyki
Słychać było tylko przekleństwa i przytyki
Ktoś zbił wazon, ktoś pyta czy to ściana
Przecież ciemność miała być wspaniała
Marzyciel na wieszaku- tyle z pomników
A lud klęczał zbity z pantałyku
Ignorantom było jedno- zawsze byli ślepi
Choć najgłośniej krzyczeli, że oni pierwsi widzieli
[Zwrotka 2]
Ludzie się podzielili, mieli różne poglądy
Jedni chcieli zostać, inni wejść na schody
Jeszcze innym zbrzydnął całkiem ten Egipt
Więc w kierunku lampy chcieli się przebić
Ktoś miał w kieszeni szkło, a drugi druty
Zaczęły się przepychanki i dysputy
Hola, hola! Taka przecież była nasza wola
Nie chcecie się chyba teraz kompromitować?
Lampę trzeba schować- rzekli jeszcze inni
Bo my w nią nie wierzymy, nie jesteśmy tak naiwni
Skoro zgasła to nigdy jej nie było
A teraz Carpe Diem, żyjmy sobą chwilą
Było przecież miło jednak człowiek ciekawy
Wyłączył lampę, może dla zabawy
Ciekawość- pierwszy stopień do piekła na Ziemi
Ziemia sepleni, bo w ciemności się mieni
A lampa? Stoi na wysokiej szafie
Niestety sam sięgnąć jej nie potrafię
Musicie podać krzesło- potrzebne współdziałanie
Ktoś kupi żarówkę, ktoś rozwinie kabel
Niech światłość nastanie, zobaczymy co się stanie
Może będzie jaśniej, może czas powiedzieć Amen?
Może wyrzucimy lampę, ale trzeba choć spróbować
A nie dłonie po kieszeniach chować
Może spadnie i rozbije się na kawałki
Może bogowie oddadzą nam ją bez walki
A teraz, uważaj człowieku- pointa
Wyłącz światło, energię oszczędzaj!