Tak wiele stracę gdy pozwolę Ci pozostać tu
Sprawiłeś, że mój kraj, zdeptany Twym butem
Potworem się stał
Przez tysiąc długich lat
Wiedziony oszustwem wysławiał Twój herb
Zapomniał o tym, że
Żydowskim mesjaszom zawdzięcza swój lęk
Dziś moja rasa i krew odbierze każdy ten dzień
Gdy pozbawiono jej snów i woli walki o świat
Stracony na zawsze czas w odwecie stworzył swą broń
Do serc przemawia znów głos ojczystych praw
Nikt nie zatrzymał Cię
Gdy mury Twych świątyń wzmagały mój gniew
Gdy zatruwałeś krew
Władców tej ziemi, pogański mój szczep
Wzgardzonych bogów głos
Umocnił mój opór, dał wiarę w ten świt
Gdy wypędzony precz
W łunach pożarów zakończysz swe dni
Dziś moja rasa i krew odbierze każdy ten dzień
Gdy pozbawiono jej snów i woli walki o świat
Stracony na zawsze czas w odwecie stworzył swą broń
Do serc przemawia znów głos, ojczystych praw!
Przetrwałem nawał kłamstw
Poniżeń i obelg, goryczy zza krat
Nie zmylą mnie już dziś
Zamorscy prorocy w sutannach Twe psy
Poznałem prawdy smak
Odrzucam Twe klątwy i złudną Twą moc
Obmyłem z hańby twarz
Toporem odpowiem na każdy mój strach
Dziś moja rasa i krew odbierze każdy ten dzień
Gdy pozbawiono jej snów i woli walki o świat
Stracony na zawsze czas w odwecie stworzył swą broń
Do serc przemawia znów głos ojczystych praw