Pewnie niektórzy z was chcą mieć hajs jako pierwszy
Albo grać te koncerty, albo znać sieć koneksji
Teraz sprawdź tych odmiennych co dziś są w dołku ciężkim
Zamiast felgi dwudziestki, pragną by mieć spokój święty
Czy w bloku wielkim, albo powiedzmy gdzieś
Noc daje konieczny sen, siłę na następny dzień
Gdy większość odpręży się, on nie będzie spać jak Ty
Znowu straszy dźwięk flaszki, a zanim twardy walki wir
9 lat ma, nieutuly matka, dziś dziecka
Ale matka, w popielniku zgasła iskierka
Pss, na bani zgrzyt przecież dzieciak nie zrozumie
Jak to jest, że piją wódę, a potem świat się rujnuje
Ty tak chciał iść roraty o szóstej rano
Ale o czwartej jeszcze między nimi w bójce stanął
Potem do piątej płakał, zapał ma duży jednak
Na szczęście tego dnia Bóg da budzik przespać
Są takie miejsca gdy na nie bez łaski patrzysz
Może nie ostoja szczęścia, lecz wszyscy jakby normalni
A to ma tyle z prawdy co Stalin ze współczucia
Boże proszę dzieci chroń za ciężka taka nauka
[Ref.]
To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty
I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi
Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im
Niech starczy Ci sił
Niech, niech starczy sił
To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty
I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi
Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im
Niech starczy im sił
Niech, niech starczy sił
No jak taki dzieciaczek ma zrozumieć? No przepraszam
Za ścianą cwanej babce ojciec coś długo nie wraca
A on zapał, nikt nie widzi jak wychodzi z domu
I znajduje ojca na tylnym siedzeniu samochodu
Najebany, śpi - a obok syn zapłakany
Pomaga mu wyjść, chociaż nie ma sił - jest za mały
Zamknął drzwi, zaprowadził ledwie do snu
Położył się obok, płacząc zasnął dzielnie w końcu
I tak co dzień, nie tak samo może lecz podobnie
Wiele dzieci otrzymuje szkołę tak, że ja pierdole
I powiem że nie godzę na to się, tak to jest
Że potem jak dorasta to mu pić za łatwo wiesz
I to litry, a to niebezpieczne - pił będzie
Każdą kolejkę, i to ze wszystkich najwięcej
Aż wreszcie coś jebnie, osiemnaście lat a wielki bagaż
A wątroba pomarszczona jak stuletni palacz
Już wiecznie nietrzeźwy zaraz Ty bądź cichy
Zamiast się kurwo chwalić ile żeś wypił
Ludzie bądźcie porządni
Żeby oszczędzić biednym dzieciakom patologii
[Ref.]
To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty
I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi
Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im
Niech starczy Ci sił
Niech, niech starczy sił
To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty
I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi
Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im
Niech starczy im sił
Niech, niech starczy sił
Później dziecko dorośnie, nie odzyskasz dziecka znowu
W sercu tak zimno nie poznało ciepła domu
A chce je dać komuś, taki miewa teraz plan
Daj Bóg, żeby nie zabrakło tego czego nie miał sam
Jego dzieciom, to prawda - ale jeszcze trwa walka
By ogarnąć rodzinę, i chociaż chwilę trzeźwa kartka
A tu nagła tragedia, babcia - karetka
A matka nietrzeźwa od tygodnia nie może wstać z łóżka
I jak tu ufać? Chcesz znać to szczerze
Idzie się przyzwyczaić wciąż zostając sam z problemem
Raz chcesz walczyć, a raz wziąć spierdalać
Rozbity jak Ukraina [?]
Mówię to żeby w świat poszło, bo chcę oszczędzić
Męki, udręki, w każdych uczuć dziecięcych
Nocy bezsennych, nie daj nigdy dziecku zaznać
Niech nie woła do anioła, żeby go stąd zabrał
[Ref.]
To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty
I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi
Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im
Niech starczy Ci sił
Niech, niech starczy sił
To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty
I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi
Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im
Niech starczy im sił
Niech, niech starczy sił