H.C.P. - Nieszczęśliwi lyrics

Published

0 375 0

H.C.P. - Nieszczęśliwi lyrics

Pewnie niektórzy z was chcą mieć hajs jako pierwszy Albo grać te koncerty, albo znać sieć koneksji Teraz sprawdź tych odmiennych co dziś są w dołku ciężkim Zamiast felgi dwudziestki, pragną by mieć spokój święty Czy w bloku wielkim, albo powiedzmy gdzieś Noc daje konieczny sen, siłę na następny dzień Gdy większość odpręży się, on nie będzie spać jak Ty Znowu straszy dźwięk flaszki, a zanim twardy walki wir 9 lat ma, nieutuly matka, dziś dziecka Ale matka, w popielniku zgasła iskierka Pss, na bani zgrzyt przecież dzieciak nie zrozumie Jak to jest, że piją wódę, a potem świat się rujnuje Ty tak chciał iść roraty o szóstej rano Ale o czwartej jeszcze między nimi w bójce stanął Potem do piątej płakał, zapał ma duży jednak Na szczęście tego dnia Bóg da budzik przespać Są takie miejsca gdy na nie bez łaski patrzysz Może nie ostoja szczęścia, lecz wszyscy jakby normalni A to ma tyle z prawdy co Stalin ze współczucia Boże proszę dzieci chroń za ciężka taka nauka [Ref.] To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im Niech starczy Ci sił Niech, niech starczy sił To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im Niech starczy im sił Niech, niech starczy sił No jak taki dzieciaczek ma zrozumieć? No przepraszam Za ścianą cwanej babce ojciec coś długo nie wraca A on zapał, nikt nie widzi jak wychodzi z domu I znajduje ojca na tylnym siedzeniu samochodu Najebany, śpi - a obok syn zapłakany Pomaga mu wyjść, chociaż nie ma sił - jest za mały Zamknął drzwi, zaprowadził ledwie do snu Położył się obok, płacząc zasnął dzielnie w końcu I tak co dzień, nie tak samo może lecz podobnie Wiele dzieci otrzymuje szkołę tak, że ja pierdole I powiem że nie godzę na to się, tak to jest Że potem jak dorasta to mu pić za łatwo wiesz I to litry, a to niebezpieczne - pił będzie Każdą kolejkę, i to ze wszystkich najwięcej Aż wreszcie coś jebnie, osiemnaście lat a wielki bagaż A wątroba pomarszczona jak stuletni palacz Już wiecznie nietrzeźwy zaraz Ty bądź cichy Zamiast się kurwo chwalić ile żeś wypił Ludzie bądźcie porządni Żeby oszczędzić biednym dzieciakom patologii [Ref.] To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im Niech starczy Ci sił Niech, niech starczy sił To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im Niech starczy im sił Niech, niech starczy sił Później dziecko dorośnie, nie odzyskasz dziecka znowu W sercu tak zimno nie poznało ciepła domu A chce je dać komuś, taki miewa teraz plan Daj Bóg, żeby nie zabrakło tego czego nie miał sam Jego dzieciom, to prawda - ale jeszcze trwa walka By ogarnąć rodzinę, i chociaż chwilę trzeźwa kartka A tu nagła tragedia, babcia - karetka A matka nietrzeźwa od tygodnia nie może wstać z łóżka I jak tu ufać? Chcesz znać to szczerze Idzie się przyzwyczaić wciąż zostając sam z problemem Raz chcesz walczyć, a raz wziąć spierdalać Rozbity jak Ukraina [?] Mówię to żeby w świat poszło, bo chcę oszczędzić Męki, udręki, w każdych uczuć dziecięcych Nocy bezsennych, nie daj nigdy dziecku zaznać Niech nie woła do anioła, żeby go stąd zabrał [Ref.] To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im Niech starczy Ci sił Niech, niech starczy sił To dla wszystkich tych, co znają dobrze procenty I są z rodzin im podległych nieszczęśliwi Idź do rodziny, wybacz im, pomóż im Niech starczy im sił Niech, niech starczy sił