Już nie muszę udowadniać, jakie kurwa pisze teksty
że poruszam się bitach, pewnie jak Emile Heskey? Nie!
Pewność oraz celność, trafia nam tu na ambicje
Tułam w sedno, nie wychujam tak jak Scylle Kirke
I w bitwie nie startuje, i nie czuje przez to racji, bo
Na aparycje wykładam znak, cichej dewastacji dno
Już nie mam pamięci, sentymenty jakis głos, to
Moc zaklęta, nie pamiętam już, czy widziałem błąd, ej
Guantanamo wyobraźni, i los drażni do płakania
świat knuje, wiec często czuję się, niebem jak urania, i
świat krwi jak Postal, gdy owocna noc nam blisko
Zycie daje kilka podstaw, i zadaje cios jak Kliczko, więc
Na rap stawiam wszystko, porównania homeryckie
Tak wysokie sercu bliskie, jak Millau mam ambicje
I nawet jak polegnę, to nie zejdę wraz z Walkirie
Mój rap to Walhalla, nie spłonę jak Hasan za Syrię
Bo silne zbroje noszę, i nie stronie miedzy rapem
To ja i nastroje, zdobię klaser moim hałasem
Kminie tą ironie, czasem tu, płonę tak jak Feniks
I już nie wątpię, skądże, ze nic zdołam zmienić, bo
Stąd saga w błoto już, Bo to nie lapidaria, CO?
Naga broń w skroń, armia, kara, a magia -zło
Kto jak nie ja, kości rzucam, wypada Szóstka raz
ładuje się po złości, tak jak Power bank ,EJ
Selavi dzisiaj powiesz, teraz Ty i wielki człowiek
ślady krwi to opowieść, niech ocali Ci sen powiek
I ten kto powie, to wiem, kształtuje wyobraźnie
I tlen jest bogiem, to niech, da delikatne konwalie
Tym którym przez Diaries uważają się Apollo, i
To im szanse marne, niech szykują już wiele lin już
To nie wersy kpin, a przestroga zachowania
Bez inteligencji sił, nie , nie będzie do działania, czyż nie?