1
Na uszach rap nagrania, o zmaganiach by cos zmienic
W trybie spacerowania, w noc przemierzania przestrzeni
Deszcz schował ludzi w bloki, takie uroki jesieni
Przy nim noz do rzucania, i cos do cpania w kieszeni
Mocniejsze od zieleni, twarz czerwieni sie od chłodu
A on przez burze, szedl w kapturze gdzies tam bez powodu
Bo na sercu mu leży, ciezar wciaz swieżych zawodów
I chodz to wieczór, juz czuł ze nie usnół by do wschodu
Dzis snu z kilku powodów, stopnie schodów były przed nim
Zejscie w podziemne przejscie, i wejscie w nie odpowiedni
Czas i miejsce w momet, by łowcą monet zapewnic
Jakby przez pecha podstep, łatwy dostep bezposredni
Do ofiary, wiec wsciekli, podbiegli na raz w momecie
We trojke do jednego, dla ktorego zgasło szczescie
Lecz tłuczenie zawziecie, w mig slepe pchniecie przerywa
Bo dźgnoł jednego raz, i to był czas aby sie zrywac
Ref
W noc, W noc przemierzania przestrzeni x4
2
We-wewnatrz rap nagrania, o zmaganiach by cos zmienic
W trybie przeprzekracznia, w noc przemierzania przestrzeni
Ograniczen predkosci, tak jak szerokosci zrenic
W furze tnacej przez burze, wsród swiateł miasta i cieni
Juz zbytnio rozluznieni, porobieni wraz z pilotem
Lecieli bez kontroli, cos jak - pierdolic co potem
Fruneli jakby zapomnieli, o tym ze klejnotem
Jest ich i czyjes zycie, zniszczyc je moga tym lotem
Krazac tam i spowrotem, z głosnym warkotem silnika
Tak do mometu zakretu, gdzie nastała panika
Czyli do chwili, gdy wbili sie w obszar bagaznika
Stojacej fury, finał brawury ich pozatykał
Wtem otwiera sie bryka, u nich szok nie znikał jeszcze
Gdy kilku gosci o wielkosci, takich z wagi ciezkiej
Wysiadło z wrzaskiem, w maske walnoł ten co miał cos w rece
Wiec w tył i gaz, bo to byl czas sie zrywac jak najpredzej