Published
0 235 0
1 Na uszach rap nagrania, o zmaganiach by cos zmienic W trybie spacerowania, w noc przemierzania przestrzeni Deszcz schował ludzi w bloki, takie uroki jesieni Przy nim noz do rzucania, i cos do cpania w kieszeni Mocniejsze od zieleni, twarz czerwieni sie od chłodu A on przez burze, szedl w kapturze gdzies tam bez powodu Bo na sercu mu leży, ciezar wciaz swieżych zawodów I chodz to wieczór, juz czuł ze nie usnół by do wschodu Dzis snu z kilku powodów, stopnie schodów były przed nim Zejscie w podziemne przejscie, i wejscie w nie odpowiedni Czas i miejsce w momet, by łowcą monet zapewnic Jakby przez pecha podstep, łatwy dostep bezposredni Do ofiary, wiec wsciekli, podbiegli na raz w momecie We trojke do jednego, dla ktorego zgasło szczescie Lecz tłuczenie zawziecie, w mig slepe pchniecie przerywa Bo dźgnoł jednego raz, i to był czas aby sie zrywac Ref W noc, W noc przemierzania przestrzeni x4 2 We-wewnatrz rap nagrania, o zmaganiach by cos zmienic W trybie przeprzekracznia, w noc przemierzania przestrzeni Ograniczen predkosci, tak jak szerokosci zrenic W furze tnacej przez burze, wsród swiateł miasta i cieni Juz zbytnio rozluznieni, porobieni wraz z pilotem Lecieli bez kontroli, cos jak - pierdolic co potem Fruneli jakby zapomnieli, o tym ze klejnotem Jest ich i czyjes zycie, zniszczyc je moga tym lotem Krazac tam i spowrotem, z głosnym warkotem silnika Tak do mometu zakretu, gdzie nastała panika Czyli do chwili, gdy wbili sie w obszar bagaznika Stojacej fury, finał brawury ich pozatykał Wtem otwiera sie bryka, u nich szok nie znikał jeszcze Gdy kilku gosci o wielkosci, takich z wagi ciezkiej Wysiadło z wrzaskiem, w maske walnoł ten co miał cos w rece Wiec w tył i gaz, bo to byl czas sie zrywac jak najpredzej