Przez długi czas byłem gdzieś po środku jak irokez
Potem dla debili z fochem stałem się jak totolotek
Już skreślony mam kłopotem być ich? Spoko kotek
No to mieszam scenę z błotem jak w pieprzonym swamp soccer
Całe dnie i noce tylko syzyfowe prace
Mach za machem, majk pod pachę, punch na japę jak w bukkake
Taki afekt, gimbograjki pienią się #Piccolo
Gdy ja swoim rapem leczę uszy im jak laryngolog
Moja pierwsza płyta i kiedy wchodzę na te bity wiem to ciągle
Że mogę im narobić coraz większy przypał i dzisiaj to nie będzie wcale podłe
Comeback, daję bombę, robię tu porządek i jedyne komu ufam: mój rozsądek
Choć ziombel błądzę, błądzę na okrągło jak na rondzie
Z prądem nie płynę jak Tesla, w wersach energia to moja obsesja
Nie będę jak reszta, zdechła ta presja, więc do sceny czuję niesmak
Twój rap to epilepsja - dalej kawał padaki
Mój też to epilepsja - tak im rozbujałem łapy
Napisz afisz "Rapy dla tych, co kumają ocb"
Trafić w braki tamtej paki dalej tu z ochotą chcę
I powiedz kotom, że wjechałem z tym pazurem
Spoko Czarek, scena dalej jak 13 posterunek