3003 - Challenger#2 lyrics

Published

0 227 0

3003 - Challenger#2 lyrics

Przez długi czas byłem gdzieś po środku jak irokez Potem dla debili z fochem stałem się jak totolotek Już skreślony mam kłopotem być ich? Spoko kotek No to mieszam scenę z błotem jak w pieprzonym swamp soccer Całe dnie i noce tylko syzyfowe prace Mach za machem, majk pod pachę, punch na japę jak w bukkake Taki afekt, gimbograjki pienią się #Piccolo Gdy ja swoim rapem leczę uszy im jak laryngolog Moja pierwsza płyta i kiedy wchodzę na te bity wiem to ciągle Że mogę im narobić coraz większy przypał i dzisiaj to nie będzie wcale podłe Comeback, daję bombę, robię tu porządek i jedyne komu ufam: mój rozsądek Choć ziombel błądzę, błądzę na okrągło jak na rondzie Z prądem nie płynę jak Tesla, w wersach energia to moja obsesja Nie będę jak reszta, zdechła ta presja, więc do sceny czuję niesmak Twój rap to epilepsja - dalej kawał padaki Mój też to epilepsja - tak im rozbujałem łapy Napisz afisz "Rapy dla tych, co kumają ocb" Trafić w braki tamtej paki dalej tu z ochotą chcę I powiedz kotom, że wjechałem z tym pazurem Spoko Czarek, scena dalej jak 13 posterunek