Zkibwoy - Źli i łysi lyrics

Published

0 256 0

Zkibwoy - Źli i łysi lyrics

[Zwrotka 1] Ten rap jest dla ziomków, co mi ufają bez przewał To nie jest dla pionków jakiś szajs na sprzedaż To jest potrzeba, żeby słyszeć jak nawijam, wiesz Nie wierzę w pecha, wierzę w skurwysyna, więc Nie pierdol mi o braku wiary w perspektywy Gdy każdy ruch podlega pod plany i dyrektywy Niezależnie ode mnie czasem nie spełnię się Bo nie istnieję dla siebie, coś wyznacza mi sens Nie po to tyle grałem na osiedlu, respekt Samowystarczalni jak Warszafski Deszcz By teraz wkurwiać się na coś tam Osiem L Więc świadomie na dystans od popu lalek Pozdrawiam hustlerów z Bema, pokój stale Pozdrawiam fajne sztuki, dilerów, poczuj power I tych, którzy trzymają tą z bloków sztamę Ponad kotów podziałem, peace, Ader mix daje [Cuty: DJ Ader] [Zwrotka 2] Szacunkiem się płaci, tu gdzie walka nad obręczą Kumple dziarają łapy, chcą mieć coś z tego Nikt nie myśli tu kilka jebanych lat na przód Bo nie wiesz, czy nie zgaśnie słońce do tego czasu Może zmiany klimatu przyciągną tu Syberię Ja wykurwiam na micu artylerię, bejbe Nie zwariować, nie dać się przekręcić w pizdu Żeby nie reagować jak wkurwiony Pit Bull Każdy białas marzy o miłości, brudnym sercu Ale sprawa znajduję finał prosty - kurwy w centrum Spóźnisz się tu, to możesz mieć plecak Bo niektórym już to leci w dziesięciolecia Zawsze dobre słowo dla nich, na tych parkingach Bema, Zubrzyckiego, Stilonowa i Berlinga Swing mam, bujam tym, niewiele tu zmienię Bez Boeinga, ale przed siebie i sumiennie [Cuty: DJ Ader] [Zwrotka 3] To pierwiastek jak Kobalt, te sny o atomach Świata działa jak automat, który produkuje prozak Dalej wkurwia drobniak, zamiast prezydenci Dalej szarość przechodnia i nieszczerość intencji Patrz, Ader zamiast studiów wybrał Studio Pokój Zdeterminowany zrobić gówno roku Te chwile trudno poczuć, nostalgia kota Do tych Jobikz z boisk, pamiętasz magia kosza Magia stała się jak amatorskie p**no Prawda jest ban*lna, tylko forsę biorą Ojciec ponoć chciał wychować syna Ale, kurwa, odszedł, bo miał kozak klimat Mów sobie prawilniak, mów cokolwiek, dziwko Możesz mówić cokolwiek, ja i tak jestem Zkibwoy Ten streetball klepie do dwudziestu jeden Stestuj siebie bez słów lepiej To co mam w sobie, to jak fenomen, ale Szczerze Ci powiem, ziomek, dużo lepiej daje A te smuty słabe, co je nazywasz nielegalem Nie masz na to zajawki, dawno Cię przejrzałem Nie znajdziesz mnie, a jak coś chcesz to zapłać Frustracja zrobi z ciebie plac do prawka Stań na palcach i próbuj mnie przeskoczyć Koty powiedzą Ci, że daję niezłe bloki Mocny motyw, odejdź od mojej trumny Kiedy ja nawijam, na nic twój wolej nudny Nie fauluje, wiesz, typów w gębę combo Ale to jest mój dom jak Dikembe Mutombo Miej pogląd na dom, bo nie miał go promo Więc wstąp do GROM, lepiej dzwoń skarboną Yo pagodom, co szkolą mistrzów dojo Stop mormonom, co chcą wbić na bojo [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]