Zkibwoy - Żyję Dla lyrics

Published

0 207 0

Zkibwoy - Żyję Dla lyrics

[Kedyf] Umówiłem się z nią na raz-dwa-trzy Nie na recital, tak na szast-prast Czy jak wolisz, trochę czułości by okpić samotność Albo se popierdolić i odbić z zawrotną prędkością By nie zderzyć się z miłością Świeżych ran nie uśmierzysz gorliwością Dość frazesów, byłaś u kresu sił Świat i twój f*gas, z twoich smsów drwił No a ja? Cóż, też nie za bardzo... Kilkuletni związek poszedł w pizdu, więc oddajmy się harcom Nieco egoizmu nie zaszkodzi nie tylko rozwódce Kto jak nie ty zaproponował to przy wódce Dobra, spotykamy się raz na jakiś czas Gdy któremuś zechce się napić lub zabić czas Ale tylko dopóty - tu nastąpił wielokropek Jasne bez wczuty, jesteśmy my, jest tylko popęd [MŁD] Wybrałaś mężczyznę bez planów i hajsu na życie Bez wiary w siebie, lepszego startu, marzyciel To dziwne, sam nie rozumiem czemu wciąż wierzysz we mnie Nadal jesteś, gdy zawodzę jako mąż i mierzysz pewnie każdy problem Cholernie ważne jakim wsparciem jesteś Nie że mięknę, błądzę, wtedy marnie przędę Akceptujesz mnie, bez [?] w metroseksa Nie, że beksa, mam jaja, pieprzyć retro-spektakl Muszę sobą być, wczuty w rap albo wiesz jak Gdy pozwalasz mi by wylazł ze mnie nastoletni dzieciak Więc uwieczniam w tekstach nasze chwile i lecę z tym Mistrzostwo, zasypiam przy właściwej kobiecie dziś Ziomuś, odpuść, ja chcę stres [?] Jak na siłę coś wychodzi to masz przykry burdel Współczuję lowelasom, którzy wciąż się gubią Bo dziś czuję się tak dobrze, gryząc żony udo, cudo [Kedyf] Hej dziewczyno, co porabiasz? Miło było wczoraj z tobą tak narozrabiać Dotąd nie dane było nam się zetknąć Szukałaś mnie na fejsbuku i na portalu z kreską Urzekło mnie w tobie coś, owszem, przeszło dobę później Przeszło mi przez głowę, zmienić pościel Odnośnie "nas", tego kurwa nie chcę słyszeć Włóż mój T-shirt, płyń, wydorośleć czas Ile dzieli nas? Coś koło dyszki Mam wyczekiwać pod szkołą swojej myszki? Kręci się tu w twoim wieku paru łebków, idź z tym Który sztywnieje, gdy widzi w twoim pępku piercing Muszę znowu szarpnąć bis A nie pisząc rap love song imponować ci Zkibwoy kupił norę, MŁD obrączek szuka Minął czas upojeń, na stałe łącze się przerzucam Na co mi przeciąg w głowach jak stąd do okna Płyń stąd dzieciątko, lepiej schowaj się pod pokład Nie wiem czy tym coś złego komuś robię Lecz one wiedzą - jedna miłość dla świadomych kobiet [Zkibwoy] Poznałem cię po jakiejś imprezie, nie wiem Byłem na zrzucie jak nie wiem, na wczucie znikomej Z kumplem piliśmy butlę, wiało smutkiem na kilometr Puściłaś żart rezolutnie, nie wiedziałem co powiedzieć Pomyślałem pójdę do ciebie zaproszę na randkę Choć te niunie, które miałem wcześniej były jak nie ma tej planszy Gadaliśmy o p**no i o ludzkiej głupocie Nie wiązałem nadziei, ale to coś było w tobie Zero pośpiechu rozmowa, telefon i sms Nie wiem kiedy to się stało, nie umiałem już bez ciebie "Chcesz razem zamieszkać?", powiedziałaś "no pewnie!" Zwinąłem mandżur w trzy seki i byłem jak u siebie Masz to spojrzenie na świat i opalony tyłek Intelekt, który sprawia, że moja szczęka wita się z chodnikiem Refleks, nawijkę, jestem twoim psychofanem Dziś jesteś moją żoną, celebrujmy to kochanie