Zetena - Jedyna słuszna droga lyrics

Published

0 273 0

Zetena - Jedyna słuszna droga lyrics

[Zwrotka 1: Małpa] To nie jest tak, że tylko popycham pióro Pozwalam w krtani drgać strunom, potem macham łapami By tłumom na sali wpierdolić którąś z moich faz Chwytam za stery oburącz do dechy wciskając gaz I jadę furą przez wielki brzask wielopasmówek Najprostszą z tras do pustych plaż, które znasz z widokówek Sunąc przez wielkich miast centra finansów Miejsca bez których do tych spraw nigdy nie nabrałbym dystansu Podróż to łańcuch przyczynowo-skutkowy Efekt bilansów, finansów z tym co mi wpadnie do głowy Gdy czekam na linii startu wiem, że nie ma odwrotu Najdłuższą podróż otwiera zrobienie krótkiego kroku Wzrasta niepokój w nas z każdym dniem coraz mocniej Mi do takiego obrotu spraw przywyknąć dużo prościej Z okien bloków, z okien wokół konstelacja Błądzę, nie mogę na każdym kroku schylać się po pieniądze, ale... [Refren x2] Biorę swoje, Ty zrób to samo Palec na spust za szanse, które nam odebrano Ucieczka poza kanon to jedyna słuszna droga Nawet gdy prowadzi nas przez terytorium wroga [Zwrotka 2: Jinx] Tkam swój czas z małych chwil, dziergam powoli minuty Nie wyznaczyłem tras, żeby nimi iść na skróty Włóż stopy w moje buty, pierdol każdy system To co jest w podeszwie nie sprawi, że dojdziesz szybciej Pierwszy przebiśnieg co roku wskazuje wiosnę Nadal wierzę, że wyśnię życie odrobinę prostsze Powiedzieć siostrze chcę, że idę tam gdzie mama Była gotowa dla nas wspiąć się nawet na kolanach Codziennie z rana wstaję, by się o nią modlić Aby Bóg Abrahama zabrał jej wszystkie troski Nie rzucam kości, nie losuję kuponu Zwykle to za czym tęsknie to powroty do domu Nie mów nikomu, ja też zakryję usta Możesz mi pomóc, razem to zbliży nas do jutra Droga jest trudna, jednak wciąż widzę cel Mamo, nie musisz być smutna, w końcu idę tam gdzie chcę [Refren x2] Biorę swoje, Ty zrób to samo Palec na spust za szanse, które nam odebrano Ucieczka poza kanon to jedyna słuszna droga Nawet gdy prowadzi nas przez terytorium wroga [Zwrotka 3: Jinx] Narkotyki pozwalają zasnąć, częściej nie spać Złe nawyki powracają zwykle w obcych miejscach Nie kwestia podejścia, a sumy cudzych spojrzeń Jak nie włożysz w to serca gówno z tego wyciągniesz Żyję spokojnie kładąc na język seronil Jedynie kontrolnie ściskam więzy swoich dłoni Nikt mi nie zabroni splatać wokół palca Sznurka, na którym wiszą paciorki różańca Mordy w kagańcach przecież nie mogą ugryźć Los każdego powstańca sprawił, że jestem dumny Choć z czasem jeden wspólny połączy nas pierwiastek Docisną wieko trumny, potem przysypią piaskiem Coś we mnie zgaśnie, inne rozbłyśnie na nowo Pewnie kiedyś odważniej spojrzę, daje Ci słowo I jeśli obok wciąż zostanie to co wzniosłem Pierwszy przebiśnieg znowu wskaże mi wiosnę [Zwrotka 4: Małpa] Raz, dwa, trzy, sprawdzam możliwości sprzętu Choć są niskie, jestem mistrzem w pokonywaniu zakrętów Ćpaniu momentów, gdy trzymam majka w ręku I nie spinam się, choć pozostała chwila do koncertu Teraz mi mija czas wolniej niż zwykle To przez hasz, który ktoś z nas z Holandii szmuglował nad Wisłę Wystawiam straż, możecie dzwonić po policję Spalam stuff na raz, niech wpadną, kieszenie będą czyste Nie mam w walizce już cotton'u od sponsorów Ze strachu, że go zniszczę chodzę w nim tylko po domu Nie mam nikomu nic do powiedzenia, ziomuś Po prostu spisuję swoje wspomnienia, by sobie pomóc Rozpoczął poród podróż, którą zakończy śmierć Ja kumplom z zespołu w polu pozując do zdjęć Wspominam Toruń, nasze ukochane miasto Tęsknie za Tobą zawsze, gdy uruchamiam zapłon [Refren x2] Biorę swoje, Ty zrób to samo Palec na spust za szanse, które nam odebrano Ucieczka poza kanon to jedyna słuszna droga Nawet gdy prowadzi nas przez terytorium wroga Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska