ZdunO - Na szczyt lyrics

Published

0 240 0

ZdunO - Na szczyt lyrics

[Intro: Sztoss] Pniemy się w górę, jesteśmy coraz wyżej Ja nigdy się nie cofam, mam w jedną stronę bilet [Zwrotka 1: Stochu] Dojdę tu, gdzie też dojdzie niewielu Skłamałbym, że te stopnie bez przeszkód Pokonywałem wylewając łzy, nic nie mów Może też w innym celu, o mej drodze wie wielu Mainstream, under, Stoch - globtroter Trójmiasto stale, stąd flow ogień Rudą dalej walę, wciąż pod blokiem Biorę nagle za to sztos, sos, flotę Uwierz, tu nie miałem łatwo A sukces tu nie daje zasnąć Bo presja tu większa, nie padnę tu na dno Motywację zwiększam i walczę z nią twardo Będę tu w chuj gwiazdą, będzie tu w chuj ciasno, biegnę tu w trójmiasto Buduj grunt swój z pasją, tu ból mój zgasnął, będzie multum - las rąk Wiedz, że wierzę w siebie, siebie jestem pewien i będę wciąż Tyle, skreślę resztę już, że zjem też wiecie i lecę stąd Mam długą wędkę, mogę łowić na odległość Starą gwardię zepchnę, ze sceny tu od zewnątrz Nie masz do dodania nic, nie masz do gadania nic Na temat dodawania liczb i na temat dorównania mi Bo za stary na straty jestem, a wejdę na fali tam nad nich Bo Stochu ma vibe i zapali tam dach i zanim, ocenią mnie fani [Refren: Sztoss] Pniemy się w górę, jesteśmy coraz wyżej Ja nigdy się nie cofam, mam w jedną stronę bilet Ty cały czas coś gadasz, ale ja tego nie słyszę Bo wspinam się na sam szczyt, na-na sam szczyt Ja wspinam się na sam szczyt, na-na sam szczyt [Zwrotka 2: ZdunO] Pamiętam jak chcieli mnie zepchnąć, z byle podestu, lecz nie mogli, wiesz już dlaczego Na pierwszym miejscu nie ma ex aequo, jest miejsce tylko dla jednego, Zet Bo ruszam do boju, gdy tylko wybije tu pierwszy gong, ta Champion, Undisputed flow; Boyka Cel to Hennessey i kwit za płytę, bo z bitem tu płynę jak nikt Nie minie to mi, jak minie to im i widać po minie kto minie się z tym A mi nie, to ty i nie próbuj mi nie, synek wmawiać, że zginę Jak VNM na drodze po szczyt, zabiorę im kilof i linę, wszystkim A nie mówiłem? Nie wmówisz mi teraz, że nie ma mnie Nie lubisz jak zżeram twoich idoli, weź głęboki wdech i policz do trzech Kto by tak wszedł, zdobywał fejm, choć na lajk nie liczył Obywatel, się obywa bez robienia Ameryki Bo albo się ma, albo się nie ma, ja nie chcę być z tych co nie mają nic Nie jest po drodze, mi iść po tej drodze, po której dochodził tu każdy z nich Z do O, transfer roku, na ból dupy maść przygotuj Inne wytwórnie tu będą w szoku, rozgonić te koty ja jestem gotów [Refren: Sztoss x3]