Z.B.U.K.U - Problem lyrics

Published

0 555 0

Z.B.U.K.U - Problem lyrics

[Zwrotka 1] Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre W końcu moja pora żebym zgarnął te hajsy nie drobne Masz do mnie problem? To dobrze Mam tu coś chłopcze specjalnie na twoje problemy Chodź nie ma wogóle ludzi przed tobą To zrobisz tu w końcu stage diving ze sceny Jebać ten przemysł Piszą głupoty nie mogę ich słuchać O hajsie i swagu Hajsie i swagu Hajsie o swagu i branżowych dupach Nie chcę was słuchać Przez was ten Tupac się pewnie tam w grobie wy kurwy przewraca Hip-Hop to życie, zajawka Ludzie, dla mnie Dopiero na końcu praca Na końcu kasa Wpada na farta za koncert Kiedyś nie było jej wcale Setki supportów Nieznany, zjebany Wracałem do domu samuśki jak palec Sam to dopchałem Tu, pod górkę Nie wiedząc co będzie z tym potem Dziś mają problem piepszone rapery Bo już trzecie solo sie pokryje złotem Robię robotę Tak, jestem kotem Jak mam coś zrobić to robię na grubo Pierdolę zdania hejterów Recenzje raperów I to czy mnie kiedyś polubią Mam problem z wódą Cóż, na łąki gubią Każdy ma problem Niestety nie mogę pojąć zawistne pajace dlaczego wy macie go do mnie [Zwrotka 2] Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre Teraz moja pora żebym w końcu ci zamknął tą mordę Masz do mnie problem? To dobrze Mam tu coś chłopcze specjalnie na twoje problemy Trzecia solówka Więc jaka sodówka? Jak umiem już fruwać Nie zlecę ze sceny Dawaj tantiemy Też mam problemy Nikt ich nie zmieni tu ziomek poza mną Spłaciłem kredyt Chcę zmienić życie A już po raz trzeci się roztaje z panną Życie to hardcore Gdy wale alko Nie umiem przestać Choć pije dwie doby Tak zaniedbuję kochaną muzykę przyjaciół i wszystkie te bliskie osoby Nie śpię dwie doby Towar gotowy Co wkłada do głowy te lęki na bani W domu pod kocem się pocę dwie noce I wcale nie czuję, że jestem przegrany Pytają fani, co nowego dla nich Siedzę od roku a chuja zrobiłem Jest tylu ludzi co słucha tych wersów ode mnie I w życiu to daje im siłę Dlatego żyję Dlatego zginę Dwa razy pomyśl nim o mnie przewiniesz Jestem raperem, jak żaden z was nie jest Więc weź z jakimś innym se buduj karierę Też byłem zerem, zrobiłem wiele Osiągam cele, spełniam marzenia Szczerze pierdole co sapiesz na dole bo tylko zazdrościsz mi to czego nie masz [Zwrotka 3] Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre Fala hejtingu dodaje mi skrzydeł więc to żaden problem Sam byłem bąblem, liczyłem drobne Żeby cokolwiek dorzucić do wora Pisałem wersy w podwórkowym studiu a nie przelewałem frustrację na fora Studio u zioma Także do dzisiaj tu czuję te ciary Sam nagrywałem kawałki dla siebie bo wokół to wszyscy tu wtedy się śmiali Kiedyś nie znali, dzisiaj to fani Nagle chcą płytę z podpisem za frajer Chociaż im mówię, że kurwa nie piję to jeden, lecz z drugim tą wódę podaje Męczy mnie dalej, czy może walę Mówi że koko a widzę, że wisa Dlatego z ziomem spokojnie przy barze sam wlewam bezczelnie tą wódę do pyska Lecę na peace brat Traki to iskra Jebać to ile na youtube mam baniek Liczę na siebie, na parę mordeczek I na to, że słowa nie wezmą w nieznane Z rapem na amen, szlifuje diament Talent bez pracy nie znaczy za wiele Nie raz widziałem jak go marnowali przez alko, te dragi i parcie na szelest Trzeba nie wiele, wpadasz jak w here Afery lubią się zawsze przeciągać Dlatego mimo tych wszystkich problemów to tak bardzo nie chcę by melanż mnie porwał