YBEAT - Ile Razy Już To Słyszałem lyrics

Published

0 165 0

YBEAT - Ile Razy Już To Słyszałem lyrics

[Zwrotka 1: Jano] Ile razy już słyszałem, że nic nie osiągnę ,chłopak Bo zamiast iść do szkoły wolałem kupić czteropak Chciałem być jak 2 pac, ale nie że gangsta... Z górnej półki rymy składać – teraz wiem że jest tak Nie zobaczysz mnie na deskach, jak zdycham z głodu Za ten dar, który dostałem codziennie dziękuje Bogu Nie sprawie zawodu jak te pseudo gwiazdy popu Weź daj spokój – nie prowokuj chłopaka z bloku, w szoku Zważ co się dzieje wokół i weź to przemyśl Jestem tu, byłem , będę nie musisz mnie cenić Ile razy już słyszałem – musisz się zmienić Nie oceniaj jak mnie nie znasz przestań kit żenić łatwo jest wyrobić na kły, takie są fakty Wiem, że nie jesteś ponad tym, w dupie mam fakty W ciąż liczę na siebie jednak pomagam w potrzebie A te wszystkie niesnaski jeszcze piach pogrzebie [Zwrotka 2: Małach] Ile razy już to słyszałem mordo Weź się do roboty, opierdalać się nie wolno Na co tak siedzisz, słuchasz i coś tam piszesz I tylko rzucasz kurwy na brak tuszu w długopisie Bo lubię cisze, bo gdy jest cicho to lepiej słyszę A ile razy już słyszałem - nie opłaci Ci się A ja na bicie co sam go zrobię albo ktoś Gdy rzucę w Polskę jeden,drugi,trzeci, czwarty sztos Nie jeden gość mi to mówił i to nieraz że nie wyżywisz rodziny z pensji rapera Posłuchaj teraz, bo to nie gadka o niczym Albo używasz mózgu albo nie masz na co liczyć To jak sportowiec, jak chcesz wygrywać to ćwiczysz Nie słucham już o tym, że jest, bo nie ma granicy A przeciwnicy niech sobie schowają w kieszeń Zdania do mózgu prania, bo w nie nie wierze [Zwrotka 3: Rufuz] ”migo trafia pętla" ja i Małach Polska wersja Gdzie ślady getta, gdzie marzy Ci się nektar Gdzie mówią mi w kółko co mam robić i jak żyć Jak wyjdę tylko na podwórko, Ty chcesz żyć jak w reklamie że dom i śniadanie, i żona wiesza pranie, tak A tutaj liczą mi sos, wiedzą ilem wziął za to, za tamto, chałupa, dupa, fura Tego nie ma jeszcze u nas, akurat jest awantura W której wziąć możesz udział – browar , wóda , chmura ura bura kto tam ura u was pedzie Słyszę to przez sen, pierdolony dźwięk, rozbitych butelek , jebie szczochem na klatce Browar z kiepem wkomponowany w posadzkę I znieczulica się patrzy na mnie, od pokoleń nie jeden tylko kradnie Zero dwa dwa , polska wersja witamy na dnie