Wywra - Fragile RMX lyrics

Published

0 230 0

Wywra - Fragile RMX lyrics

Nigdy nie sądziłem, że tak będę czuł tu... Na sobie wszystko Zgubiłem gdzieś siłę, teraz więdnę już tu... Tak płonie przyszłość Miałem w tym ambicje, ścieram częściej kurz tu... Zabiorę dziś to Do przeszłości, by nie wierzyć matce głupców... Mam w głowie distroj! Mam chore myśli, tylko chore myśli, chore myśli Jak zbiorę mysli, wyjdę może dziś i spłonie myślnik Uchichnie dialog, na wieki zamilknę, dziś zamilkne Uczynnie chwaląc kaleki ambitne, wdychamy tlen To co robię zawsze zostanie niszowe... Przez to bywam kruchy i pusty na codzień Jednak mam ten talent, rozpalę nim ogień... Te wiatru podmuchy go nie zgaszą, o nie Pielęgnuję słowa, wieloznaczność wersów... Taka ma natura, jestem czuły na to Więc niech cię nie dziwi, że nie widzę sensu, by przygłupom tu dać, głębię którą gardzą Kiedy momentalnie zapadamy się w pył, razem, kiedy fatamorgana prowadzi nas w tył, nawet Wtedy niepokonani będziemy i wy-razem naszego pojednania będzie chwila, gdy krawędź Osiągniemy... Skoczysz ze mną bez wahania to pewne, nie żądam obietnic Bo ty mnie zawsze przypilnujesz bym się nie poddał, to pewnik Świetnie... Ale problem mam ze sobą chyba, tak Czuję że to wszystko w co wierzyłem twardo skażonym strumieniem obok spływa, ja Zagubiony stale między realizmem a zwątpieniem w niego dogorywam, a Wiem, że jeszcze długa droga mnie tu czeka, co do tych na laurach: pokory wam brak Pierdolę tą walkę, kiedyś do was dotrze, dziś odcinam się I wolę naprawdę swoją niszę chłopcze, sam to wybrałem Autentyczny artyzm, coś czego nie pojmiesz, zero A chwilami starczy jeden krok by dojrzeć, ściero Pokaż mi sens, bym chciał się starać... Pokaż mi sens w tych ich nagraniach... Nocami tkwię w tekstach, wokalach... Porwany gdzieś z dala od ciała... Brak mi tlenu, nie usnę wcale... Daj mi serum, nie pustą wiarę... Kłamstw mi nie mów, znam doskonale każdy szczegół prawdy dla kalek Stale tu wykraczam poza gusta To co robisz, to jest poza pusta, ewidentny blichtr i chora pustka Stroją ciągle się na obraz bóstwa Chyba to najwyższa pora już wstać z wygodnego łoża, wojna już trwa Mam swój chory umysł, daj mi poczuć więcej! Brak snu, tłumić zmory nie jest łatwo sensem Mam znów tu miliony zmartwień, kurwa nie chcę spaść w dół, w chuj ich boli, że mam swoją przestrzeń Ale wersem każdym generuje sobie coraz więcej i więcej wciąż Moja chora armia walczy jak jeden mąż