[Słoń] A ja spadam jak deszcz bomb na irańskie wioski Trzeszczy głośnik, synu chcę zobaczyć Moshpit Wóda i proszki, to zachodnia strona Polski Roznoszę rap jak HIV zainfekowany moskit Charakterystyczny gorzki smak drażni przełyk Jesteśmy tam, gdzie zakłamane psy władzę objęły Gdzie skorumpowane szkieły zagarną twoje mienie Bo za wolność słowa możesz zapłacić wysoką cenę Polowanie na jelenie, rosyjska ruletka Zrzut napalmu na miasto jak B52 na Wietnam Spłonie każdy hektar wielkomiejskiego getta A ci którzy nas słuchają są jak fanatycy w sektach Ja nie gram tego co określą media jako fajne Jak Skynet programujemy własną arię Zaszyfrowane Braille'm informacje na płytach To dla każdego który los w swoje ręce chwyta Tytanowy pocisk, twoje imię widnieje na nim To ci opętani, bez żadnych zahamowań, granic Brudne bramy, portfel chudy jak mechanik A codzienność jak doberman skacze ludziom do krtani Bo to o nich i dla nich, te kilka prostych wersów Wypluwam na bit cały jad, który narasta w sercu Kraj zszarganych nerwów, przedsionek piekieł Tu pozytywne wzorce są od prawdy dalekie, yo Nie pozwól, żeby kłamstwem życie ci zatruli Człowiek zamknięty w klatce jak doświadczalny królik To kod ulic, dumnie stój i manifestuj Czas zabrać swoje siłą, przeciwstawić się kurestwu To dla wszystkich absolwentów, witam w Wyższej Szkole Tutaj sam nad swoim życiem sprawujesz kontrolę Jak świętej pamięci Bolec olej całą resztę W.S.R.H. wraca jak powojenny flashback!