Wowo - Ból lyrics

Published

0 193 0

Wowo - Ból lyrics

[Zwrotka 1: Kowal] Ból ten co wewnątrz uśmierca jak karabin Ten co potrafi jębnąć z siłą tysiąca lawin Nie ma od niego ucieczki jak z dachu bloku bez drabin Gdy go czujesz jak my po prostu o nim nawin Bezsilność unika ty nie słuchaj do kuczajrwin O co fundusze dławi nie skminił by darwin Zwątpienie od zła win chodź tak chciałbyś być ponad nim Dopada jak gromada chuliganów podczas zadym Samotność najsmutniejsza część tej ballady Tylko czas goi rany nie pomógł by i Aladyn Bez złota nie ma rady, życia ciach i do szuflady Po straci bliskiego za nim nadejdzie świt blady Jebana muczarnia a tu jakoś czas spowalnia Nie waż to odczucie, życie jeden wielki karniak Znowu tu ale taki jak szyb windy gdzieś w kopalniach Mówił Kowal PP, ulic poezja rapowana [Refren: Kala x2] Chodź to tylko chwila, szybko nie zapominasz Ból który rozrywa, rany co nigdy się nie goją Na duszy blizny bolą , znów popełniłeś błąd Gdy wystawiłeś dłoń a ktoś znowu złamał słowo [Zwrotka 2: Dudek RPK] Ściska róże, miecz w ręku, parę lat odjebanych żyć się stara lecz jak tu żyć gdy zjebane plany Od samego początku jest jak jest też to goni Teraz ja go mam, to serca pręży, żeby mnie chronił Bóg czuwa nad nami lecz wszystkiego nie widzi Tak jak każdy gdy nie pomorze pewnie się wstydzi Nie miej mu tego za złe, tak jak morze pomorze święty nie jestem, ja to wiem dobry borze Przyznam się na tą lożę, nie na siłę a z fartem żyj tak koleżko byś kurwa odwrócił swą kartę Zrzuć na bary sumienie i te wszystkie problemy Wszystkim kurwą daj do zrozumienia że jesteś niemy Anonimy wokoło, telefony aż huczą Skurwysyny, anonimy, w końcu niech się nauczą Zabrać ojca czy brata, syna nie ma różnicy Ból to ból, spójrz mu oczy, zobacz prawdę w źrenicy Powiedz mi co się liczy jak się kurwa donosi Jak sięczujesz frajerze gdy na brata donosisz Co to kurwa za faza, co masz we łbie za akcję źle wybrałeś, huja wiej i zjebaną reputację [Refren: Kala x2] [Zwrotka 3: Jacol] Po stracie bliskiego czuje smutek, ból Nikt nie odwróci tego nie pamięta tylko szczur Zaciska się sznur, fałszem znów grasz kilka ról Pomiędzy nami mur, który na wieki do końca Ps podziemny styl jak burzy promień słońca Tylko osoba myśląca, wciąż podwyższa rangę Chce podnieść ciężar życia jak na siłce sztangę Chcesz to miej wieczną balangę ja tam smigam w swoją mańkę Jak zwykle wkurwiony gdy plan okazał się bagnem Dziś z duszy zwierciadłem tam gdzie prawdy źródło Chce trafiać do ludzi, ból ty zamiast trafiasz w pudło Cel osiągniesz pracą żmudną, często idę dorgą trudną Znów te basy dudnią, podkręcone na full Nie kminisz o co biega, szybko opęta cię ból Od wybrzeża aż do gór, prawda znów w zasięgu Poznałem smak goryczy lecz do przodu wciąż bez lęku [Refren: Kala x2]