Worst Case - Kilogramy lyrics

Published

0 193 0

Worst Case - Kilogramy lyrics

[Zwrotka 1: Siódmy] Co Cię dziwi - że coraz częściej się uśmiecham? To świadomość tego, że ktoś w domu na mnie czeka Rzadko spotykane zjawisko wcześniej, u mnie Cisza i pustka jakbym tkwił we śnie, w trumnie Dla Ciebie to niby nic, a jednak mam tak wiele Bo dobrze wiem jak to jest nagle stać się zerem Jak nie masz nic, jak nie masz nikogo To potem doceniasz każdy gest i każde słowo Co z tego, że żyłem z kimś pod jednym dachem Skoro wspólny spacer był raczej do sklepu po flachę? Ciągłe kłótnie, wieczne zwady, częstsze zdrady Mój nieduży świat stał się jeszcze bardziej mały Brak wspólnych posiłków, coraz rzadziej w niej Coraz rzadsze spojrzenia w oczy, albo nawet nie To sprawia, że nie chcę pierwszej widzieć jej Bo jak widzisz - ważę dzisiaj przez nią 10 kilo mniej [Refren] Choć męczy mnie pragnienie i pusty brzuch Chyba jednak wolę żyć niewidoczny tak jak duch Zawijam się jak ślepy kamikadze Choć zdaję sobie z tego sprawę, że tracę na wadze Nie nakarmisz mnie, choćby nie wiem co Bo jedyne co potrafię przyjmować to tego świata zło Im więcej spożywam, bardziej chudnę - paradoks To kolejny dzień kiedy witam się z wagą. Ta [Zwrotka 2: Siódmy] Kolejny rok, cicha noc, w domu słychać coś Ktoś wkłada klucz w zamek w drzwiach, ja witam ją Od dzisiaj nie będzie już tak jak przedtem Bo nareszcie ktoś mówi do mnie nie tylko w snach szeptem Czułe słowa, ciepły dotyk, spokojny sen Potrzebny tak bardzo do życia tak jak tlen Już dobrze wiem jaką dietę zastosować: Szczery uśmiech, iskra w oku i ciepłe słowa W odbiciu wody widzę siebie innego, to Sprawia, że teraz dostrzegam lepiej niebo, bo Dobro tego świata przyciąga mnie jak magnes Jakie to ważne, kiedy odkrywasz całą prawdę Częściej jestem w domu, rzadziej bywam poza nim To odpowiednia dla mnie proza i łapię rytm Karmię się miłością, choć pamiętam nadal, ale Jak na razie niepotrzebna jest mi waga [Refren] Nie męczy mnie pragnienie, nie męczy mnie głód Otwieram się na świat, nie jestem zimny jak lód Zaczynam żyć. Przybrałem trochę na wadze Mam nad tym kontrolę, choć nie chodzi o władzę Co dobre, to chłonę i omijam całe zło Bo doskonale wiem co to jest głębokie dno Im mniej spożywam, bardziej tyję - paradoks Już nie pamiętam kiedy witałem się z wagą