[Zwrotka 1] To jakiś dramat w ten sposób dzień zacząć Nie mam nic do jarania, kawy nie piłem na czczo Nadto, sąsiad od rana nakurwia wiertarką Po tym jak w nocy w kółko grał "Lubisz hardcore" Kontakt z dostawcą - 22, karta za kartą, uruchamiam inne źródła Pół dnia pewnie zejdzie w drodze po towar Oczy jak sowa, nie próbuj ze mną żartować Szukam pilota, śniadaniowa TV męczy Banda pojebów debatuje w sprawie tęczy Ten czy tamten, jeden chuj, inne frakcje Wychodzę z domu, reklamy na wycieraczce W klatce obok mieszkał blady więzień fety Przyciąłem kilka razy jak zbierał po mnie kiepy Dwa miechy temu dostał eksmisję na bruk Dziś wynoszą jego graty, jeden wielki smród [Zwrotka 2] Cel nakreślam, żel w podeszwach Nogawka podwinięta, ganja na skarpetkach Schodami w dół zbiegam do metra Tam zatłoczony wagon to jak przekrój społeczeństwa Przez duszny perfum, pot i płacz dziecka Czuję ciężar spojrzeń, kpinę w ich szeptach Z gimbem gimb mówi: jaka legenda? Skoro w godzinie szczytu tłoczę się tu jak reszta 20 lat temu chwyciłbym jak leszcza Sprowadził do parteru i na oczach ludzi zbeształ Dziś się uśmiecham tylko, wkładam słuchawki Łona zapewnia mnie, ziom, to nic nie znaczy Wysiadam na żądanej stacji, Służew Tam mili starsi ludzie proszą mnie o pomoc Chcą dojechać do lasu, gdzie samolot spadł i spłonął W czasach, gdy do klasy chodził ze mną Pono [Zwrotka 3] Jak już jestem w okolicy, zajrzę do Serum Z Mikim pogadam o rapie, tajskie curry zjem w biegu Koło 15:00 przypadkiem wpadam na nich Tzn., starą gwardię żyjącą wspomnieniami Ten robi u teścia, tamten kładzie podłogi Dla nich rap się skończył na pierwszej płycie Mobb Deep Pełni zazdrości pytają jak trasa Przecież nie może być dobrze, viva polonia frustrata Mam powód by się zerwać, pożegnać grzecznie Czeka na mnie Piotrek, ba** w naszym bandzie W kopercie dla niego za koncert mam działkę Wtem od strony Wiktorskiej wjechały kryminalne Obyło się bez gleby przy weryfikacji danych Pada tekst roku: dziś zioła nie szukamy Dziesięć nieodebranych mam w tym samym momencie SMS pisany kodem: Włodi, towar zaraz będzie