Warszawski - Januszhombre lyrics

Published

0 192 0

Warszawski - Januszhombre lyrics

[Intro] Kurwa znowu na szóstą do roboty "donde esté peligroso?" [Zwrotka 1] Powiedz Jan*sz co będziesz o Nas rapował Kolejny Polak który przywędrował Zobaczyć jak na tyłach sklepu Chleje się w chuj setek i wspaniałych win na jednym wdechu Tak blisko zgonu ale daleko od Boga Tak blisko zgonu ale wylać mu szkoda Czeka kolejna schłodzona która wzywa To wesoła flaszeczka nie dotykaj jej Jan*sz czujny jak nigdy dziwne spojrzenia wśrod zimnych I tyle samo tu trzeźwych co pięknych Mimo że co drugi tu przechlał swe życie To prawdziwe życie nie telenowele Sebixy menele i oba te cele to jeden interes Z pustym portfelem, jedziesz przy sklepie To zamknij szyby, Jan*sz! [Refren] Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi zwyczajnie wolny Jan*sz Jeśli chciałbyś mu cokolwiek zabrać dwa razy się zastanów Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi jan*sz pijany jak szpak Ma czapkę na głowię, sandały na sobie Co chwilę uśmiecha, szeroko gdy szcza, seta na raz [Bridge 1] Jan*sz hombre ajajajj jan*szhombre Ajjj jan*sz hombre ajjaj jan*sz hombre [Zwrotka 2] Powiedz Jan*sz, czemu pytałeś o Stany? Tam po dwóch piwach leżą już najebani Zaczaisz jak zobaczysz twarze pod biedrą Które marzą by wyjebać amarene na trzeźwo Zaczaisz jak zobaczysz nasze plaże w łebie Gdzie setki parawanów stoją obok siebie Dzieciaki pływające w zimnym Bałtyku I przypływy ciepła gdy ktoś robi siku Że u Nas rządzą posłowie A Platforma zostawiło zjebane ślady po sobie Zaczaisz przy kobietach niektóre są łatwe Możesz poznać Ewe farnę ale małe masz szanse Ale ta namiętność tu to coś innego niż reszta Zaczają jak zapytasz czy nie zjadła by kebsa, Jan*szz [Bridge 2] Ten kraj to pierdolony realtalk Na wakacje odkładasz tu z rok [x2] [Refren] Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi zwyczajnie wolny Jan*sz Jeśli chciałbyś mu cokolwiek zabrać dwa razy się zastanów Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi jan*sz pijany jak szpak Ma czapkę na głowię, sandały na sobie Co chwilę uśmiecha, szeroko gdy szcza, seta na raz [Bridge 3] Jan*sz hombre ajajajj jan*szhombre Ajjj jan*sz hombre ajjaj jan*sz hombre [Zwrotka 3] Jan*sz jedź do sklepu Tesco i weź litra albo pół Będziesz tańczył jak maserak no i bawił się jak król Wszystkie babcie które stoją na balkonach krzyczą "chuj" Później dzwonią na policję bo znów w chacie robisz gnój Ziomki spoko którzy nocą znowu biorą flaszkę w dłoń Później kumple ich prowadzą bo znów zaliczyli zgon Znam Amigos, którzy wiecznie pod sklepami ryja drą Jan*szejro piwko w rękos najebundos w każdą noc