Wac Toja - Wilczy Sezon lyrics

Published

0 276 0

Wac Toja - Wilczy Sezon lyrics

[Zwrotka 1: Guzior] Moje wielkie plany, już straciłem wiarę przez ułamek w nie Wróciła stukrotnie i stoję jak wybawca Poszło to jedno jebnięcie jak "pach!", czy to przeczuwałeś? Nie Ziemia nade mną popękała w szwach Ze szczeliny wataha kolejna wylazła Stroję miny, ubieram to w słowa, to niezła przymiarka Tak świeże flow, że mi do niego poezja przymarzła Ja mam wyczucie smaku niezłe, bo niesmak przy was mam Więc nie traktuj mnie jak powietrze, bo nie dam się nabrać [Zwrotka 2: Otsochodzi] Młody Jan, Młody Wilk suko Oni wiedzą, że wchodzę na grubo Moje stilo to dziewięćdziesiąte Ale rzucę bombę, jak potrzeba ludziom dać Trochę dobrej energii Weź butelkę napełnij, Ty Beats na pętli Rocky, przelej mi trochę tej pengi Interes dalej się kręci Daję tylko flow na majk Spełniam marzenia ciągle brat, świeża krew prosto z WWA (a jak) Zróbcie mi przejście, w Stanach też byłbym Freshman I pokażę, typie, im, o co mi chodzi, jak wydam se w końcu te LP [Zwrotka 3: Ad.M.a] Kompleks niższości? Mnie nie dotyczy, choć meduzy gnębi was Donatella rapu złotko, Versace logo za znak, bo Stoję przed wami (przykuwam uwagę) Nawijam przed wami (przykuwam uwagę) 20 sekund teraz jest moje, patrz, jak przekuwam to na dekadę Mam meduzy welon, egidę, by przejąć Uroda to tylko oprawa zdolności Zastyga scena, bo patrzę jej w oczy Moi przeciwnicy to skamieniałości Mówię meduza, a odrzuć "ed", olśnienie w twardej grze Którą tworzą łby zakute, co to za olmecki trend? [Refren] Tyle do powiedzenia, mało miejsca w trakcie Tyle do zrobienia, minimalne szanse Ale otwarte oczy zawsze, pyski tak zachłanne Gotowi na walkę, na walkę Nie wyrwą mi tego, nie wyrwą mi tego, nie wyrwą mi tego To jest wilczy sezon Nie wyrwą mi tego, nie wyrwą mi tego, nie wyrwą mi tego To jest wilczy sezon [Zwrotka 4: Diset] Moje miasto ciemne jak Gotham albo Nowy Jork - to LBN Jestem tu Superhero, nie jak Batman, Spider a Feno-manem Spójrz jak oczy płoną, nie ma przeszkód tu dla mnie - słowo Czasem czuję, że mogę wszystko i mógłbym wymyślić nowy kolor Ale nie loguję się w systemie - zapomniałem hasła Ro-rozstawiam wo-wokale w pa-panoramie miasta Bliżej mi do ścieku, niż do twoich słusznych wzorców Jestem w lewym kan*le, prawym kan*le - nigdy pusty w środku [Zwrotka 5: Sarius] Flow czyste, niewinne, bo przed jedzeniem umywam ręce Rzygam rapem, ale jest mi tu doskonale, jak w nim bywam częściej. Chyba liczy się wnętrze Święcę nad miastem, nie jestem Ikarem, Dedalem Mam iskrę, nie jestem Solarem. More, more, more fire! Świecę tak jasno, że nic nie jest białe, tak bardzo już pali mój talent Gdy resztę to dali za karę i stary już chyba tu sami ze sobą chcą chodzić na balet, tak się kochacie Bit im spierdala jak królik przed Elmerem, muli ziele, ja czuły na niewiele brat Trudy zmielę na papkę, to pewne jak amen, więc rzygaj hajsem [Zwrotka 6: Wac Toja] Patrz, to młode wilki. Chcesz, zatańcz z nimi Przeszyją twoje wnętrze jak harakiri Serce biorę w podzięce za sam smak tej chwili A skoro już w stado wszedłeś, to nie wyjdziesz stąd żywy Jak księżyc błyszczę w pełni, wyję jak alarm na dzielni Mam to we krwi. Siekam zwrotki, oni kroją torebki Chcę drapać, i gryźć do krwi. Idę na szczyt, zwęszyłem sześć cyfr Biały szczyl czy biały wilk? Sztywno. Patrz, jak płynę z tym [Zwrotka 7: Żabson] Świat się zmienia Nagle wszyscy chętni moje wersy wydać Wokół same fejki, moje ziomki skejty robią candy flipa Nie zależy mi wcale, żeby najlepiej wypaść Tylko byś zapełnił mi salę, żebym miał w czym pływać I zgarnę z tego forsę na trip na Manhattan Dopiero wstrzelam się w Polsce, jak Aboubakar Nie wiem jak udawać, bez tabu w rapach nadal Moja płyta to poradnik jak się lata i upada [Refren] [Zwrotka 8: Leh] Nie lubię tłumów jak nagrywam coś w studio ziomalu Tych, którzy wchodzą tam po mnie wkurwia zapach spalonego metalu Za to kurwa kocham tłumy jak gramy koncert Ci co grają po mnie mają niemały problem Zmieniamy wciąż grę, zaraz hajsy wlecą A$AP Ty Beats, powiedz mi gdzie moje peso? Ta zwrota jest fly, choć pisałem ją w polskim busie Młody Leh, GDY, ze mną dobrzy ludzie [Zwrotka 9: Nieznanyklarenz] Młode Wilki - non stop coś, nowy Dream Team z polską krwią Nadchodzą nowe posiłki, Makłowicz rapu, a to mój korkociąg Polska scena to wino, mówią, że niby nie ma hajsu ta Mekka Zamienię butelkę w kubeł zimnej wody, wiesz - odwrócony Mesjasz Tym kolegom urośnie ego zapewne Dojdzie pare nowych dziar na łapach Polegną Ci, którzy sieją ferment Dla mnie to nie będzie żadna strata Niebezpieczne związki klarenza Tajna teczka, zwrotki, zapamiętaj Zaraz zaczną znikać ludzie, pora na konflikt - extra! [Zwrotka 10: JNR] King sh** mam wytrych, się wszystko kręci jak kick flip I ciągle pytają mnie kiedy to wyjdzie jak Meek Mill, chyba się zaciąłem w windzie na szczyt Dumny jak paw, choć jest ciężko często, jeszcze zgniotę sobie świat pod siódemką retro Grać, zachować twarz, zgarnąć pejs za ten flow, suko movement, Getlost, 6 do 6 Bwoy! Gram o życie, nie o złotą płytę, wszystko dotąd było ledwie truchtem Na drodze nie stanie nic mi od dziś, nigdy więcej nie zjem chleba z cukrem Głodni jak zawsze, wkurwieni jak nigdy, mam w chuju czy sprawdzisz już za długo na dnie I to już nie jazda, to czyste instynkty, od dziś gotów rozszarpać cokolwiek tu wpadnie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]