W.E.N.A. - Świt lyrics

Published

0 224 0

W.E.N.A. - Świt lyrics

[Zwrotka 1: W.E.N.A.] Rozpoczyna się wschód, wycieram krew ze swoich dłoni Noc przechodzi w świt, by wrócić powoli po nim Znów wypełniają się cierpienia poligony Wyblakła jasność wygoni demony z moich skroni Czas ciemności zostaje policzony Dzień ukazuje zwłoki po nim Sam mierzyłem w nocy z broni do nich, upaja mnie piękno śmierci Tylko ona czyni życia piekło pięknym Czyszczę rękojeści w świetle słonecznym Jutro gazety podadzą wyniki sekcji Kałuże krwi w blasku wschodzącego słońca Odbijają ostrza noży w plastikowych workach Pocięte ciała ofiar, śmierć nie widzi różnic Zawsze kiedy zadaję ból, czuję się z tego dumny Wschód oddala zło na kilkanaście godzin Czekam na zmrok, aż zapanuje pora zbrodni [Zwrotka 2: VNM] Pierwsze promienie słońca padają na moje ciężkie powieki Lepi je krew i na te flashbacki nie pomogą z apteki leki Flashbacki jęków kalekich dzieci Ich oprawcy w lewo noga, w prawo ręka leci Kiedy rzucam odłamkowy Potem jak chodzę na łowy Dla frajdy na ich korpusy nabijam obce głowy Ta, bo kiedy tonę tu w tej krwi po pas Czuję dzikość serca zupełnie jak Cage Nicolas Świt, wycieram krew i smar z twarzy Nabite na pale ciała tu skwar smaży Parzy gorąca ziemia, tu wsiąka ten basen mazi Więc moje oczy karmazynowy tu blask razi Na wiecznym poligonie ból w mojej skroni płonie Za cierpienie niewinnych biorę tą broń w dłonie Dla skurwysynów mam z miejsca jeden plan W nocy chudną o 21 gram (Masz nową wiadomość: ,,DJ B i Szczur zaraża zaraża zaraża zaraża zaraża zaraża System wykrył zarazę, konieczne leczenie, zalecana kwarantanna") [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]