URban - Krucjata lyrics

Published

0 209 0

URban - Krucjata lyrics

[Intro: KęKę] Spokojnie Kę, wcale nie chcę was zabijać ścierwojady No może trochę, aha-aha yo [Verse 1: KęKę] Mam przed sobą obraz Świętej, modlę do Niej się Co dzień; Pozwól mej litości odejść Być mściwym i grzesznym, żeby gnębić wrogów Chcę zabijać, składać ich w ofierze Bogu - pozwól, ta Judasze pierdoleni już za dużo łaski Nie bądź taki miłosierni, Panie pomóż zabić Każda strona zagrożona, kto dziś zmówi pacierz? Jak ojczyzna na kolanach, zwołujemy szlachtę Niechaj ruszą wszystkie kuźnie i wykuwaj miecze Krzyż na szatach, pomóż Panie psy nakarmić ścierwem Krucjata w imię prawdy, dalej za mną chodźmy Czas odebrać nasze miasta, z brudnych łap wyzwolić Śmierć obcego to nie grzech, to błogosławieństwo Jak zasypiam to tak myślę, kurwa co jest ze mną? Taka moja retoryka, nie cisza i spokój Młody rób ten rekonesans, wyszukaj mi wrogów [Hook: KęKę] A ty siecz, morduj, pij i pal im wioski Bo frustracja nas wykańcza, każdy wróg jest dobry Rozpuść wici po parafiach, wyszukajmy obcych Za te lata upokorzeń rób porządki, siecz, siecz! Siecz, morduj, pij i pal im wioski Bo frustracja nas wykańcza, każdy wróg jest dobry Rozpuść wici po parafiach, wyszukajmy obcych Za te lata upokorzeń rób porządki, siecz [Verse 2: KęKę] Dosyć tej nierównej walki, gdy nie widzisz wroga Weź przyłbicę w górę podnieś na otwartych polach Ej kamraci nie ma żołdu, nasze co zdobyczne Weźcie ile uniesiecie, resztę puśćcie w z dymem Broń Cię Boże byś na swoich kiedyś podniósł rękę Który zdradzi wtedy z miejsca krwią zaznaczy miejsce I pielęgnuj swą nienawiść, ale działaj chłodno Pewnie Nieba nie zaznamy, róbmy swoje, trudno Nie krzycz nic, szybkość jedź, krótka szarża, trup Dużo wieź, cicho siedź, zawsze patrzy wróg Obcy zły, dobry swój, chodźmy pomścić bliskich Nie idziemy po zwycięstwo, tylko kurwa niszczyć Pij do dna, sumień brak, później tnij aż umrzesz Bo od kiedy to bohater się przejmuje jutrem? Rano wstań, grzechy zmyj, gotów bądź na jutrznie I to wszystko w imię Boga, ZA MNĄ, HAJDA, PÓJDZIEM! [Hook: KęKę] [Verse 3: KęKę] Kiedy całe pole spłynie krwią, poczujesz sukces Moment gdy wycierasz broń, stojąc nad truchłem Winny, nie winny - nie ważne tnij Bez wyrzutów, czysta praca, wyrobiłeś dniówkę Niech skamle, niech błaga, nie zważaj, pruj Bramy piekieł otwieramy, dostarczamy dusz Ojcze wybacz jeśli dziś splamiłem ród nasz Tak pewne uznasz, lecz jedno rozważ MUSIAŁEM HURRWA Niech sieroty po nich płaczą, domy obróć w perz Póki to nie nasze dzieci, wszystkie odrzuć precz Nie daj gwałcić swoim braciom, mogą popsuć krew Chodź odczuj gniew, tak piękny jest - Boże Daj zabijać bez wyrzutów, spać spokojnie Dla Twej chwały i porządku wszystko zrobię Proszę pozwól mej litości odjeść Mam przed sobą obraz świętej, modlę do niej się, co dzień [Hook: KęKę] [Tekst - Rap Genius Polska]