[Zwrotka 1] Trzy siedem, jest Dixon i trzeci lipiec Dobrze pamiętam, żeby odpalać znicze Śmierć papieża, godzina dwa, jeden, trzy siedem Płacze cała Polska, Ojcze trzymaj nas w opiece Ta liczba prześladuje mnie od jakiegoś czasu Albo za dużo palę i trafię do wariatów Wolałbym w drugą stronę, żeby przyniosła szczęście Proszę o to Boga, żyjąc niby w świętym mieście O pieniądzach nie mówmy, przy tobie nie wypada Rodzinie, ziomkom zdrowia, jak mogę to pomagam Czasem brakuje wiary, bywa naprawdę ciężko Są czarne scenariusze, one zwiastują piekło Ktoś bliski wbija szpilkę, balon nadziei pęka Wiara - magiczne słowo, może dlatego nie klękam Wszystko we własnych rękach, masz siłę, masz wiarę Zwątpiłeś na początku? Oficjalnie przegrałeś Co przyniesie jutro, chciałbym znać odpowiedź Syn do matki "kurwo", nie może być gorzej Siedem grzechów głównych, ja widzę trochę więcej Będzie trzydzieści siedem, reszta czeka w kolejce Życie zmieniło wartość, na sprzedaż jest wszystko Witam rzeczywistości, Polska - szary kraj nad Wisłą Częstochowa, tysiąc, tak samo jak wszędzie Dzielą nas kilometry, a podobne osiedle [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]