Tymi Tyms - Nie byłoby nas lyrics

Published

0 160 0

Tymi Tyms - Nie byłoby nas lyrics

[Zwrotka 1: Roka] Próżno szukać w moim sercu gimnazjalnych miłości Bo nie umie kochać, kto nie zna żadnych wartości Chwila, która miała pozostawić trwały odcisk Okazała się być jedną z tych ulotnych Nie wiem gdzie byłbym, gdybym dziś częściej grał w lotka Może poleciałbym na Malediwy, bezpowrotnie Gdybym miał do dyspozycji większą forsę Wydałbym wszystko, by niektórych zatrzymać koło mnie Nie byłbym sobą, gdyby nie słowa rodziców O tym, by nie cofać się w życiu i zawsze mieć wybór Ewidentnie cierpliwość to mój atrybut Uczę się jej codzień, także przez nadmiar krzyków Nie skończę tam, gdzie korowód narkołyków Zmienia się w jadących karawanem, przegranych typów I nie zamierzam nauczać was o życiu Bo każdy i tak mądrzeje dopiero na finiszu [Refren x2] Długo kuto w tej skale i gdyby nie dłuto tak trwałe Finał nie byłby tak okazały A ty możesz podziwiać efekt pracy I nie narzekaj, bo niemal nic za to nie płacisz [Zwrotka 2: Tymi] Ej, mogłem być zwykłym, szarym dzieciakiem Nie chodzić na wagary i być najlepszy w klasie Stale zabiegać o ulotne sympatie I robić coś, dlatego tylko, bo ktoś mi każe Może miałbym rodzinę, lub maturę w terminie Więcej spokoju, zamiast pierdolonych imprez Ale robię to co kocham i szczerością nie tracę To moja autobiografia, a nie podanie o pracę Każdy z błędów kształtował mój charakter I nigdy nie spierdoliłem jak dostałem drugą szansę Jestem wynikiem swoich porażek i zwycięstw Obok siebie mam ludzi, z których zdaniem się liczę Od zawsze byłem typem z trudnym charakterem I do dziś w tej kwestii raczej nie zmieniło się zbyt wiele Obraliśmy swój szlak, zostawić po sobie ślad Idziemy w dobrą stronę, choć drogi przed nami szmat [Refren x2] Długo kuto w tej skale i gdyby nie dłuto tak trwałe Finał nie byłby tak okazały A ty możesz podziwiać efekt pracy I nie narzekaj, bo niemal nic za to nie płacisz [Zwrotka 3: Roka] Jak zaczynałem znałeś tylko "Koniec żartów" Ewentualnie SMOZ i Projektantów Pierwszy WBS, wpatrzony szczyl z widowni Co później, jako jedyny był trzy razy na podium Wiem, że jestem tym, który poziom podniósł I weź do tych gier słownych swych znajdź kody pionku Zamknij pysk, nie rób z siebie pajaca Bo ja mam kaca, a ty w bit nie trafiasz Talent, styl, praca i wsparcie słuchacza Nie byłoby mnie tu, gdyby tamten wers był w roli wypełniacza Od Alfabetic, wyjazdów do Polic Nagrywek w szafie na najtańszym mikrofonie Przez audycję po bandzie, bitwy w całym kraju Uściski dłoni i respekt, nie props z gadu-gadu Bez ryzyka, Gierbe dołącza do składu Nasza ekipa ma werwę i jeszcze wiele podkładów [Zwrotka 4: Tymi] Mijają lata jak wpadłem do Pjentaka By nagrywać i bakać, choć chyba bardziej bakać Nagrałem pierwszy numer, którego mogłem słuchać Nie minęła chwila, uważałem że to chujnia Robiłem jak pojebany remixy, spontany Zdziwiłbyś się ile nie opuściło szuflady Kilka lat temu, Orzeu dał mi rady I nie wiem czy widział we mnie talent, czy miał taki kaprys Bo nie powiem, że miałem wtedy zadatki Ale gówniarzom mogłem dać korki z determinacji I pamiętam, że kaleczyłem w chuj Gdybym był kurduplem, głowę bym schował pod stół Ale że nigdy nie byłem głupim dzieckiem Z wady bardzo szybko zrobiłem zaletę Dla niektórych za szybko, pluli nienawiścią A dla mnie to dobre i przyśpieszyło progres Gdy ty wyrabiałeś normę, ja znów wypalałem torbę Pisałem kolejną zwrotkę i rosła we mnie pewność Walczyłem z legendą tego miasta na słowa Mając tyle lat, ile kurwa on rapował I tak to wygrałem, a za to wygrałem flaszkę Potem skoczyłem w after i było dobrze, jak zawsze Jeden zaraża miłością, inny woli chamstwem Piona za każdą jazdę, dopóki to własne Nasze ustawki na cztery sześć, za murkiem Naturalne, więc musiały w końcu umrzeć Pamiętam z kim zaczynałem nawijać Jeden do dzisiaj jest ziomem, z drugim raczej nie trzymam Z Roką zatrułem postęp przez tony toksyn A i tak w tym pokoleniu niewielu jest na nas mocnych Po jednej z bitew najlepszy raper w kraju Rzucił do mnie "więcej nagrywek, mniej freestyle'u" Nie brałem wtedy tego na poważnie Jak patrzę po czasie, to wyszło to naturalnie Tylko słabe bitwy nie mają w sobie ducha Sporo im zawdzięczam i mało zarzucam Poznałem mordy, z którymi aż chce się bić Za wygranie jednej z nich do tej płyty zrobię klip A razem ze mną dorastał mój styl I gdyby nie parę osób, nie byłoby mnie tu dziś, dzięki [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]