[Verse 1: Szad] Cztery pory roku snuję plany - po kryjomu! Cztery pory roku obserwuje zmiany Spoglądam na te cztery ściany - mego domu! Przez cztery pory roku mój rap jest we mnie schowany Wymalowany przez naturę tak jak szyby, na które patrzę tego wieczoru Pełne wzorów - to listopad! Za oknem biały opad rozsypany i błyszczący tak jak brokat Jak adwokat Szad skupiony na drobiazgach miasta, które tonie w zaspach "królowa śniegu" - paraliżująca ruch miejskiego krwioobiegu! W tobie to kobieto topię smutek jak w wodzie Wenecja Doba po dobie robię w tobie - podoba ma się perfekcja! Szadego przekaz jak nieraz kasa w Las Vegas właśnie teraz krąży w Miastach Rapu aromat unoszony jak owad tuż ponad ośnieżony asfalt [Verse 2: Nullo] Cztery pory roku a tu! Cztery pary oczu widzą cztery pory rapu Przecięci na pół Między nami stół i różnica tematu! Cztery tysiące nowych ofert, demo - kopert, sterty płyt Hip hop chłopie na topie bo to po to właśnie wiosenny świt Cztery miesiące każdy czekał na koncert jak na premie Premiera w plenerze - nowe pomysły zabłysły jak flesze na Wembley! Do potęgi entej i więcej ludzi na chodnikach życie rozkwita jak pierwszy pierwiosnek. Witam wiosnę! Wiosna to postęp dla ambitnych, wiosna dobra na bit i rym przy Spotkaniach Wiosna oddana w ręce hip hopu, a to tylko jedna pora roku [Verse 3: Pork] ...budzą się detektory ruchu w mieście Budzi się Pork, "budzę się nareszcie!" Po mimo ruchów jak Kasparov padłem ofiarą gigant kaca jak Kilimangharo! Samotny jak faraon wśród piramid, delikatnie jak aksamit poruszam ustami Strzelając cyframi nad utopionymi procentami Białka jak czerwona oberżyna - ranek - imprezy finał Dwa pasy ja trasę naginam, a na zewnątrz parna sauna! Wokół tłok jak Chinatown, niejedna panna, szał ciał na słoneczny kompres Po promenadzie niejedna Lochnes i jej wyeksponowany kompleks W okres widoków topless. W te krótkie noce kreowany rap pijany Zatapiany podeszwami w parujący asfalt Niesiony echem ponad ulicami miasta! Cztery pory rapu w cztery świata strony W cztery pory roku projekt skończony [Verse 4: Largo] Cztery roku pory, cztery rapu kolory! Teraz jesieni walory ten bogaty koloryt Kiedy myśli tak płyną jak deszcz rynną - To pozory tylko, że pusto i zimno jest, bo w głowie rodzi się tekst Bo w tobie budzi się quest prowokowany przez deszcz Powodowany jest, wiesz, przez kres wolnych chwil, słodkich chwil Które płynęły latem, teraz dzięki nim tu temat za tematem Idę, patrzę na ten złoto - szaro - dziwnie mokry świat Tu zaznacze, że jesienny wiatr dla mnie jak brat W niebo patrzę, a rymy w głowie płyną jak ptak - od tak Łażę, płaczę, piszę, a wokół świat pogrąża się we wczesną ciszę... [Tekst - Rap Genius Polska]