Trzeci Wymiar - Piekło lyrics

Published

0 107 0

Trzeci Wymiar - Piekło lyrics

[Verse 1: Pores] Pokażę Ci krainę cieni Prosto z głębin ziemi Choćbyś miał Pirelli razy cztery Utkniesz w tej scenerii To nie film z Lizą Minnelli Raczej Dante Alighieri Sam piekielnik pisał scenariusz Mantrę podziemi Tu życie kroi, boli, jak na poligonach Troi Bez politowania w doli oligarchowie tracą korony U góry będąc kimś tu bez mamony, bez kłamstw, goli Są jak dzieci przykute do ścian Gnijąc w agonii [Verse 2: Nullo] Zabieram flow na cmentarz W tą otchłań bestialstw Do komnat piekła O których mało kto pamięta Głód, smród, choroby Klęski, wojny, mury getta Bród, chłód, obozy Męki, mordy, których nie znasz Zapraszam do komory śmierci Podstawione wagony na Oświęcim Nieważne czy to demony, aniołowie, święci Wszyscy rano w grobie legli To piekło spadło na nas Jak na Pentagon wierni [Verse 3: Szad] Witam Cię z centralnych piekieł Z jebanego Mordoru Wiszą w dół ze skalnych sklepień Szarańcze czarnych aniołów Z kopców czaszek, śliskie węże Wypełzają z oczodołów, brak tlenu I miks popiołu z odorem siarkowodoru Serce jednego z żywiołów Powietrze ciężkie jak ołów Wszechobecna woń terroru W drutach bez izolatorów Wreszcie ziemia Która parzy w stopy Czarny chór żniwiarzy Emanuje ból z ich twarzy Wylęgarnia brudnych maszyn [Hook/Scratch] [Verse 4: Ede] Mentalny psychopata Co w lustrze nie ma odbicia Jedyne co zobaczysz ze mną To piekło za życia W myślach przemoc kwitnie I pogłębia fobie Jak w sześcianie dwa na dwa Chory na klaustrofobię Odbiera oddech, w oczach Łzy z krwi, serce bije wolniej To nie deja vu I otwieram drzwi To mój świat z piekła rodem 21 gramów nad ciałem Pod samochodem [Verse 5: Bezczel] To jak taniec śmierci Z Azazelem, Lucyferem i Szatanem Za bramami piekieł które zatrzasnęły się na amen To kusiciel kusi Cię, dusi Cię, musi Cię zmusić Do skruchy byś się pokusił, upił się Tej nocy wszyscy potępieni w piekle mają bal Diabła gniew, Napoleon z Hitlerem, Kainem piją Abla krew Danse Macabre, wbrew pozorom Ten horror nie skończy się już Toczy się wzdłuż krew, trujący bluszcz, gniew To nie ludzie, nic nie warte marne wszy Słudzy Szatana, szamana, kapłana czarnej mszy Taniec godowy hien, w piekle za życia Twoje ostatnie tango z Diabłem w świetle księżyca [Verse 6: Poszwixxx] Obcy im dekalog W ich duszach wojna, brak pokoju Wkrótce strawi ich ciała jeden z czterech żywiołów Znów wyciągają dłonie w stronę nieboskłonu Po co, jeśli tutaj tylko Szatan może im pomóc? Kołysze niespokojne dusze rwący nurt Styksu Płomienie zajmują różaniec z czarnego onyksu Otchłanie kaźni, popiół i diament Wielu upadłych aniołów, na których nie podziałał pierwszy sakrament Wiszą na strunach od fortepianu związane dłonie Stopy dotykają ziemi tak by przedłużyć agonię Płaczą zagubione dusze nazajutrz Kto inny jak nie człowiek stworzył piekło w samym sercu raju? [Hook/Scratch] [Verse 7: Słoń] Rozdaję kary tym wszystkim Którzy zasłużyli na nie Mów mi "Panie", zaczyna się makabryczny taniec Twoje życie jest tanie jeśli masz charakter łotra Mokra plama krwi, podpisany cyrograf Żar piekielnego ognia trzyma Cię w objęciach Trafia tu co drugi szkieł, polityk i sędzia Głębokie nacięcia, znęcam się jak spec Medytuję otoczony kręgiem czarnych świec Możesz biec, lecz nie łudź się ucieczką Agonia, którą poznasz trwa całą wieczność Piekło to miejsce, z którego nie ma powrotu A wszystko czego dotykam zamienia się w popiół Cierpienie jak opium, trwale uzależnia Najgorsza życiowa trauma wyda Ci się śmieszna Dzisiaj zamieszkasz w mieście płomieni i zgliszczy A ból i pokuta to jedyni Twoi bliscy [Tekst - Rap Genius Polska]