[Refren] No nie dogadamy się, no nie da rady No inne mamy spojrzenie, inne odczucia No nie da się, no co poradzić? No trzeba iść, nie wiem, taki jestem słuchaj... [Zwrotka1] Prawdopodobnie jakbym był inny to bym nigdy nie wyjechał Zostałbym w lbn, na starych śmieciach, miał dyplom z umcs Prawdopodobnie bym się bał do dziś i próbował być jak ty I dalej bym szukał drzwi które dadzą mi godnie dożyć ostatnich dni Prawdopodobnie poznałbym szczupłą, dość wysoką, niebrzydką Co by mi serwowała posiłki po pracy i wymienilibyśmy obrączki I byśmy starali się o dzieci niedługo, mielibyśmy chatę skromniutką I byśmy odkładali wypłatę następną na jakieś auto kombi Prawdopodobnie bym na nią patrzył jak na maks co mogę mieć I bałbym się marzyć, że dostanę wszystko to, czego chce Bałbym się ryzykować miał zwykłe życie, zupełnie dobre I w 5 minut bym się spełniał jako małżonek wieczorem Prawdopodobnie spałbym co dzień zupełnie spokojnie I od nastu lat co piątek pił browar w stałym gronie Prawdopodobnie wiedziałbym co to jest prawdziwa przyjaźń I wierzył bym w coś, krzycząc że wiara to siła [Refren] [Zwrotka2] Prawdopodobnie bym nie wyjechał wtedy do stanów przez strach I nawet nie czekał, na inny świat, tylko siedział się śmiał Z każdego co ma coś do powiedzenia, bo ja Bym ją miał, dostałem ją w genach, ta szeptana „wiedza” Prawdopodobnie bym pozostał przy swym wykształceniu silnie I budował karierę w jakiejś firmie co ma główną filie we Włoszech Czy Londynie i bym latał na ważne spotkania w garniakach co okres A te dwa tygodnie: all inclusive, Seszele, rozmrażane łososie Bym był korpo-bogiem, jarał się miesięcznie dychą na koncie I napierdalał w weekendy by mieć więcej jeszcze choć trochę Następny papier, to byłby mój następny stopień I powiększył bym mieszkanie, na takie z jednym więcej pokojem Prawdopodobnie był miał skórę w aucie i olbrzymią satysfakcję I bym otwierał spis knf-u, patrząc na swój unikalny numer Coraz mniej czasu na syna, córkę, żonę, włosy trochę białe Ale bym myślał, że no cóż, moja rola to provider, czujesz? [Refren] [Zwrotka3] Prawdopodobnie bym się nie gubił, miał plan na swój każdy ruch Zamiast sobie wyobrażać śmierć jako ulgę, jak ostatni tchórz I zamiast patrzeć jak topnieją mi nadzieje, idąc w trudzie Pewnie bym myślał, że gdzieś przynależę i dobrze się czuje Pewnie bym się nie błąkał po świecie szukając sensu I nie zamieszkał tu tylko po to by pluć w mój mikrofon Pewnie bym w końcu spotkał jakąś by dzielić coś na miejscu Zamiast zawieszać oko, na kilka sekund na kogoś Prawdopodobnie bym był dużo szczęśliwszy w życiu I znał swoje miejsce nie pchając się wszędzie nieproszony Kurde, bym był dużo szczęśliwszy w życiu! A niee, tylko wiecznieee, wciąż niezadowolony No ale nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę Więc może już odpuśćmy sobie wszelkie grzeczności Prawdopodobnie nigdy nie wyjdę z tego stanu w którym jestem I albo będę wielki, albo pokonany, doszczętnie zniszczony [Refren]