[Zwrotka 1] Dzisiejsza prasa podała że zbliża się wielki krach Na pierwszej stronie zdjęcia miejsca gdzie skończy się świat Poranna kawa przestała smakować mi tak jak dawniej I wszędzie gdzie nie spojrzę kryzys Mnie dopadnie Mijają dni a mój dług u państwa wcale nie maleje Na progu znowu reklamy, świat się śmieje Uśmiecham się i dopijam resztę, czas się zebrać wreszcie Mam w kieszeniach zero, a więc jest jeszcze jakieś wolne miejsce [Refren] Powtarzasz to kolejny raz Moje życie to bieg na czas W maratonie, na którym Krach, mała, krach jest wliczony w koszta [Zwrotka 2] Interes leży, nie ma co, wystarczy schylić się i podnieść Albo, wyciągnąć do góry dłoń, tak rozpocząłem opowieść Rok: dwa-zero-siedem-jeden, światem rządzą korporacje Wojna o wpływy na każdym szczeblu, batalia o dominację Od czasu wielkiego incydentu wszystko się pozmieniało Pożyczyłem trochę sprzętu żeby postawić własny portal Sam wiesz jak jest, nie ma wzlotów bez upadków Przewidywane zyski spadły z deszczem wydatków [Refren] [Zwrotka 3] Interes to interes, w sumie taki jakich jest wiele Ściągamy, ikony, z powrotem na tą planetę Czas płynie wbrew wskazówkom zegara mniej więcej jak u Dick'a Zjawisko niewytłumaczalne, gwiazdy wracają do życia Kiedyś to było tylko fantazją, dzisiaj to ciężki orzech Zgłoszeń napływa paradoksalnie, już lepiej być nie może A kredyty ciągną się w nieskończenie długie jak CV Cztery miliony długu na koncie, rośnie wokół szał [Refren] Krach, mała, krach jest wliczony w koszta... [Przerywnik] Tomasz Andersen: Kop ziom. Kop, proszę cię Doktor: Nie taka była umowa. Nie taka była umowa TA: Jasne, jasne, kop D: Dlaczego ja mam kopać? TA: Dlatego, że ja przed chwilą kopałem i zaraz będę kopał D: Jestem lekarzem z nazwiskiem, z klasą. Jestem lekarzem, któremu się dużo płaci, żeby się dostać do mnie... TA: Jesteśmy spłukani D: ...a co dopiero później, ile się płaci TA: Jeszcze pożałuję, że w ogóle po ciebie dzwoniłem D: Czy ty nie potrafisz sobie tego wyimaginować? [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]