Tau - Goliat lyrics

Published

0 313 0

Tau - Goliat lyrics

[Zwrotka 1: Tau] To jakiś koszmar, sąsiad budzi mnie wiertarką rano Trzęsie ścianą jakby rzeźbił w niej sam Michał Anioł Chciałbym pospać, wrzeszczę wychodząc na balkon "Rekonstruujesz Dawida, sąsiad, czy Św. Piotra?" Kopułę, w mojej wywierciłeś dziurę, gratuluję Szósta rano - doskonała pora by bawić się dłutem Jakby tego było mało szczeka Shih Tzu pani Krysi Eeee, lepiej bym tego nie wyśnił Idę do kibla, myślę - wezmę zimny prysznic Niby nic się nie dzieje, siedze na muszli i papier biore Ja piernicze, zostawiłem w samochodzie Moje czarne myśli muszę wytrzeć tygodnikiem Chwytam za kurek energicznym ruchem, żeby umyć głowę Czekam na te wodę co by zgasił ogień I za moment stoję w żółtym błocie A pod blokiem chłop z kilofem rozkopuje moje rury dopływowe Blok w remoncie, bzz, prąd mnie obszedł Robole przecięli kabelek, wysadziło korek w pionie I stoję tak w tej wannie jak ta rzeźba z brązu Mam ochotę szaleć, ale nagle słyszę chór Aniołów [Refren] Nawet jeśli Wszechświat cały wali się Pomożemy przetrwać każdy kiepski dzień Musisz się uśmiechać, to jest tylko test Nie poddawaj się, nie poddawaj się [Zwrotka 2: Tau] No jakie cwane, latają se w niebie poza ciałem Ale ja zostałem brudny w wannie z wyłączonym światłem Fajnie, pokonałem z Bogiem szlugi, ganje, alko, kłamstwo, zdrade Pyche, depresje i magie - z tym se nie poradzę? Mają racje, pół godziny później dziękuje sąsiadce Że się wykąpałem, Shih Tzu ciągnie za nogawkę To nieważne, dzisiaj jadę w trasę z Wujazem Bo gramy razem, pojadę na stację i walnę se kawę Bo się nie wyspałem i chociaż nie piję normalnie Złażę po schodach na klatce, sąsiad od wiertarek pyta "Panie Co się pan tak tłuczesz z tym bagażem?" Żegnam się z rzeźbiarzem, kładę kluczyki w SAAB'ie i zatrzaskuję w aucie [Refren] [Zwrotka 3: Tau] I myślę - Piotrek, gorzej być nie może, o mój Boże Czy ta moja wiara jest za słaba, co ja jestem, Hiobem? A może za rogiem jest wieloryb i mnie zaraz połknie Albo w ogóle Noe tu podpłynie chwilę przed potopem Przecież miałem spowiedź, komunie przyjąłem A wieczorem Pismo Święte, zmówiłem paciorek i zasnąłem Więc o co chodzi, Boże? Nie zamurowałem sąsiada Sąsiadka uhahana, psina żyje wyszczekana A panowie na dole tu kopią ładny dołek Nie pochowałem ich, choć mogłem za tą błotną kąpiel I modlę się tak przy samochodzie, dzwonię do firmy od włamań I nagle słyszę wrzask, pijana matka z dzieckiem zatacza się i wypuszcza z rąk wózek W sekundę jest przed autobusem, za chwilę rozbije te budke, dziecko umrze Zrywam się jak gołębie po wystrzale i biegnę po asfalcie Jakbym był nagle najszybszym biegaczem Łapie wdech, wszystko w zwolnionym tempie, biegnę I nie wiem czy dobiegnę, nie wiem, ale pędze Bo tylko ja jeden widzę te scene W ostatniej chwili odciągam wózek Co by było gdybym się obudził trzy godziny później? [Outro] Nigdy nie wiesz, gdy stajesz przed problemem Czy ty zabijesz problem, czy on zabije Ciebie Problem to Goliat, a ty masz tylko procę Jak wierzysz w Boga, to ufaj mu na sto procent Ufaj we wszystkim, nie tylko gdy ci dobrze Bo człowiek nie wie nigdy do czego służy problem Nie znamy ścieżek, które mamy od Pana Jak chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach Goliat