Taco Hemingway - Umowa o Dzieło lyrics

Published

0 153 0

Taco Hemingway - Umowa o Dzieło lyrics

Na wstępie chciałbym poinformować tych, którzy w poszukiwaniu receptury na Tacos przypadkiem trafili na moją recenzję - nie, nie będziemy poruszać tu tematów kulinarnych. Nie przeczytacie tu o przepisach, mimo że ktoś ewidentnie "pozjadał" w warszawskim podziemiu Taco Hemingway - bo tak brzmi jego ksywka - bezpardonowo wdarł się na scenę przy pomocy "Trójkąta Warszawskiego" i konsekwentnie, dzień po dniu, umacnia swoją pozycję na niej. "Umowa o dzieło" miała być kolejnym sprawdzianem w karierze tego rapera, sprawdzianem który miał udowodnić czy zebrany do tej pory fanbase jest gotowy na przyjęcie czegoś nietuzinkowego na większą skalę, czy był to jedynie jednostrzałowy wyskok, jakich to w naszym kraju pełno. Patrząc na odbiór płyty w sieci, jak i na samych koncertach, Taco jest istnym strzałem w dziesiątkę. Sytuację w jakiej obecnie znajduje się raper, można porównać do fali hype'u, jaka dosięgnęła Quebonafide po wydaniu Eklektyki. Warszawiak może moim zdaniem ugrać znacznie więcej dążąc dalej szlakiem jakim podąża. Dlaczego? A dlatego, że robi wszystko „na opak” trendom, które panują obecne na naszym podwórku rapowym. On nie mówi o świeżości jak większość trueschooli, on ją po prostu prezentuje. Nie sili się na zbędne przewózki i wygrywanie życia w swoich numerach, on nawija o rzeczach codziennych, które na dobrą sprawę spotykają każdego z nas. Co godne zauważenia, robi to w sposób charakterystyczny wyłącznie dla jego osoby Taco nie chce naśladować innych i jak sam nawija: „Ludzie by chcieli tu lepszej techniki Przyśpieszeń, hasztagów i więcej impetu Ludzie by chcieli kolejnej repliki Więc macie, koledzy ­troszeczkę tripletów Tylko, że nie chcę szerokiej publiki Im więcej jest fanów, tym więcej sztyletów” Trudno się z nim nie zgodzić. Mimo, że warsztatem dysponuje sporym, nie musi się silić na „zabawy”, które wydają się nieodłączne nowej generacji raperów. On może robić wszystko po swojemu, bo po prostu wychodzi mu to bardzo dobrze. Widać, że nie napędza go ten sztuczny hype, który generuje się od dłuższego czasu, tylko konsekwentnie kroczy ścieżką obraną, w którymś z momentów swojej kariery A kroczy swobodnie przez Warszawę, warszawskie metra, ulice, bary czy klubokawiarnie, opowiadając przy tym o sobie, swoich znajomych czy też ludziach napotkanych podczas podróży. Drogi warszawiaku strzeż się więc, gdyż niebawem to ty możesz zostać bohaterem jednego z utworów Filipa. Ważną personą, która jest czynnikiem składowym tak dużego sukcesu Taco jest niejaki Rumak, który w większości odpowiada za podkłady które pobrzmiewają zarówno w „Trójkącie Warszawskim” jak i „Umowie o Dzieło”. Widać chemię muzyczną między tymi dwoma panami i nawet jeśli pan raper zdecyduje się na wydanie legalnego albumu w Asfalcie (co jest na ten moment najbardziej prawdopodobne), lub jakiejkolwiek innej wytwórni, niechaj nie rezygnuje z usług pana producenta Rumaka. Tak będzie lepiej - zarówno i dla jednego, i dla drugiego Kończąc ten wywód, można by sparafrazować tytuł książki, autora dzierżącego taką samą cząstkę pseudonimu co Filip – Taco Hemingway – „Młody raper, a może”. Możesz i rób dalej wszystko tak jak nakazuje ci rozum, a kto wie - może te sześć zer już w niedalekiej przyszłości będą stawać się coraz bardziej realne