Szymon TUR - Śmiechy śmiechami lyrics

Published

0 214 0

Szymon TUR - Śmiechy śmiechami lyrics

[Intro: Bonus RPK] Raz, raz czary mary! 2014 Czary mary, yyy Jedziemy jedziemy [Zwrotka 1: Bonus RPK] Śmieli się z mej matuli, że pracuje na bazarze Śmieli się ze mnie, że ojca nawet nie kojarze Śmieli się nie kumali, że czuję się sam jak palec Jak wam nie wstyd Kurwy, ja wam pokaże Kiedyś myślę tak los uśmiechnął się do mnie Dzisiaj radzę se dobrze mimo przykrych wspomnień Poprzez pryzmat czasu pozmieniało się trochę Zmierzam dobrym dropem, już nie w tańcu z mrokiem Nie pod blokiem kroce, patrzę trzeźwym okiem, wiem Przy tym nie zboczę, pozytywnie życie toczę Mam sny prorocze w nich poparzoną stopę, nikt Nie wpierdoli mi, że chodzi tylko o flotę tu Życie jak poker karty na stół Wczoraj kurwy i hotel dziś finansowy dług Przy tym głowy ból coś jak od króla do żula Pysk stul, do siebie pretensje miel o gula Gdy śmiejesz się ze mnie, że z rodziną zamulam Że melanż, że odpulam, że tak jak Ty nie chulam To pamiętaj czas leci Twoje pięć minut akurat Przez, palce przeleci boś nie wieczny jak dracula Mam starszych koleżków u nich wziąć płynie wóda Trójka z przodu ziomuś są pomarszczeni jak skóra Starego ogóra, dziś im nie do śmiechu Kiedy patrzą na kolegów co mają dzieci, kobiety Póki możesz lepiej byś pozmieniał priorytety Rozkmiń co jest ważne zamiast śmiać się jak kretyn A wracając do wstępu tego numeru Śmieli się, gdy była lipa dziś zazdroszczą rzeczy wielu Wałkują do celu, swej matuli dałem prace Dla swojego syna muszę być dobrym przykładem Chociaż go nie miałem kiedy sam byłem dzieciakiem Wiem, prawdziwy facet nie może być życia wrakiem [Refren: Bonus RPK] (x2) Śmiechy śmiechami, klakier klaszcze zimny jak sopel Bo nie przypuszcza tego co może być potem Wczoraj taboret dziś skórzany fotel, patrz Czarownik B lepszy niż Harry Potter [Zwrotka 2: Szymon TUR] Śmieli się znałem takich oni wytykali palcem Dzisiaj taką kurwę to bym traktował jak zdrajce W nierównej walce wiesz kto wygra rozdanie Tylko ten kto marzy by jeść kawior na śniadanie Nie wóda i proszek ma być drogowskazem życia Chcesz tą tratwą płynąć do porażek się przyzwyczaj Zacznij se odliczać bo zegar życia tyka cyk cyk Mija czas, a przyszłości nie odwrócisz jeszcze raz Śmieli się ze mnie, że se nie poradze ziomek Finał tu jest taki, że już długo trwa mój moment Zostawiłem w tyle kilka osób co poradzić Wtedy zacisnąłem zęby gdy postanowili zdradzić Oni tak jak kiedyś dzisiaj w tym samym miejscu A u mnie jest kolejny level w drodze ku zwycięstwu To co kiedyś było nieosiągalne dziś to minimum Słuchaj serca synu bądź świadom czynów Śmiechy śmiechami, start nie równy a finał smutny Kiedyś byli górą dziś już nie rozrzutni Charakter trudny prowadził Cię przez życie Idź za głosem serca wyjdziesz na tym znakomicie Życie jak krupier nie równo rozdaje karty Albo trzymasz wy za(?) albo finał marny To proste sprawa, działaj chłopak więcej Szanuj najbliższych, ja to nazywam szczęściem [Zwrotka 3: Jano PW] Śmiechy śmiechami Pierdolisz coś na mnie tam za plecami Nie masz własnego życia w innych wchodzisz z butami Poskładane to bardziej niż origami z nami Dobre mordeczki, z nimi bite beczki W kombinowaniu jestesmy całkiem skuteczni To, że dam rade wiedziałem już od dzieciaka Bum szaka laka złapałem na rapa smaka Od tamtej pory, sorry mam inne plany Jestem tu gdzie pomarzyć mogłeś w ząbek czesany Nie jeden cwany był tu co mi źle życzył Dziś jak przechodzę obok spuszcza głowę w dół i milczy Apetyt wilczy miał i to był kiepski strzał Bo wszystko stracił przez pazerność ziomków, braci Się nie opłaci wiesz to kurestwo wróci Śmiechy śmiechami Jednak to wszystko nauczyło mnie jednego By uważać komu mówisz kamrat, ziomku, kolego Śmiechy śmiechami tak poza marginesem Dalej wierze w dobrych ludzi do nich jest ten esej Śmiechy śmiechami, śmiechy śmiechami Jakoś nie bawi mnie to tak między nami Śmiechy śmiechami, śmie-śmiechy śmiechami Od dawna już wiedziałem co jest co więc zamilcz [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]