Szulinio - Próżnia lyrics

Published

0 202 0

Szulinio - Próżnia lyrics

Intro : To moja perspektywa, zmieniam ją pod wpływem czasu Płynąc z nurtem w kraju zimnej wódki i ludzi bez dachu Pustych związków, tłustych worków z mcdonaldu... Smutnych osób, brudnych ulic, uczuć pod zastaw lombardu 1 zwrotka : Idę ulicą brudny od błota, kałuża, ten pojazd gość chciał być Kubicą Na przekór przepisom przechodzę przez jezdnię, chociaż się nie śpieszę to wszyscy tak idą... Bezmyślnie jak piwo, które na przystanku znów przed robą piją Czy są wtedy sobą? Czy to tylko próba by uciec od tego co graja na żywo? Wiatr zbiera żniwo, nakrycia zwiewają z czaszek przechodniów, taki mam widok I myślę sobie, że te "czapki z głów" (he) to na mój widok.. Dwóch małolatów z blantem na wynos, siedzących w busie, który mnie minął (chodźmy stąd mordo, bo na zawiną!) choć nie podsłuchuję słyszę tuż za szybą Chodnik znów opluty śliną, ciągnik tu ciągnie coś liną, na drodze obok mnie Oczy kieruję na czerwone porsche, które na światłach nie chciało być gorsze.. Ktoś mnie zaczepia prosi o drobne, podobno zbiera by wyleczyć siostrę Pytając skromnie nie wyleczył kaca, a spodnie od rzygów są chyba nie modne.. Jestem na prostej, idę bez potrzeb, patrząc na mordę co śledzi mnie wzrokiem ,lecz chyba odpuszczę i spuszczę źrenice, bo jeszcze na bombie wleci jego poczet I wbije mi kose, wiem przesadzam trochę to dopiero ranek, a co będzie potem ? Wrócę z powrotem, jak co dzień, opowiem Wam co się wydarzy już w następnej zwrocie! Ref : To moja perspektywa, zmieniam ją pod wpływem czasu Płynąc z nurtem w kraju zimnej wódki i ludzi bez dachu Pustych związków, tłustych worków z mcdonaldu... Smutnych osób, brudnych ulic, uczuć pod zastaw lombardu x2 2 zwrotka : Jest już południe, powietrze brudne znów jakiś skurwiel wyzywa wszystkich Znów jakaś panna z wielkim dekoltem, drze mordę drugiej : "snap zajebisty!" Zamknijcie piz**, mam ochotę krzyknąć, lecz powstrzymam zmysły Trzęsie tym busem jak nigdy nie piłem dziś whisky kierowca chce zamknąć tym licznik..? Następna stacja w drzwiach widzę karła, harnaś w kieszeni, fajka z zielni i puste ..spojrzenie, które mi mówi "życie jest trudne" to boli go w kurwe! Babcia przede mną poucza wnuczkę, że nieelegancko jest przynosić czwórkę Panie kierowco, propsy za gust, głośnik na full, radio na trójce Znów na żądanie, jadę i jadę tym razem bez manier wchodzi ktoś z pieskiem ,co drugie wulgarne zdanie, niepohamowane trawienie ma dziś jego terier Ktoś właśnie otworzył butelkę tuż za mną, ta pani co stoi sukienkę ma fajną.. Figurę zgrabną, na następnej stacji podbija już do niej gorący Armando! O posturze rambo, chciałby pójść z nią w tango, lecz jego starania tu poszły na darmo Sierpowy mocny, chłopak bezbronny, gdy wszedł jej mężczyzna, Armando zszedł na dno.. Czuje się jakbym oglądał Pearl Harbor, miłoście, wybuchy i wojny dwóch światów Ja siedzę spokojnie w przedostatnim rzędzie by opisać życie z odrobiną basu.. Outro : To moja perspektywa, zmieniam ją pod wpływem czasu Płynąc z nurtem w kraju zimnej wódki i ludzi bez dachu Pustych związków, tłustych worków z mcdonaldu... Smutnych osób, brudnych ulic, uczuć pod zastaw lombardu