Szpalowsky - Stara Synagoga lyrics

Published

0 130 0

Szpalowsky - Stara Synagoga lyrics

[Zwrotka 1] Powstał z prochu i pyłu jak głoszą stare księgi Tajemna wiedza o człowieku, którą zgłębił W jego epoce już nie było mu żadnych równych Nadprzyrodzone moce to coś więcej niż okultyzm Kabalistyczne studia z pergaminów i zwojów Geneza imienia Adam to mieszanka żywiołów Sam praojciec mówi o tym w wersach Księgi Psalmów O pradawnej istocie wspomina również Talmud Zazdrość oraz nienawiść na ich podniebieniach Czują przed nim strach oraz ból jego istnienia Kapitalna pamięć do języków i dialektów Układanie słów w jednym porządku uniwersum Piękne do pięknych, subtelne do subtelnych Ordynarne - ordynarnych, tak powstawały wersy Katalog był coraz bardziej precyzyjny z czasem Tę wiedzę przejmą później budowniczowie katedr Bogatszy i bardziej szczegółowy, to hierarchia Ze strony pospólstwa totalny brak poparcia Licz tylko na siebie, niepotrzebna tu gematria Tu, gdzie rodzi się idea, nadzieja umrze ostatnia Gorączkowe ruchy, pióro skrzypie po papierze Eteryczne substancje tylko budzą zamroczenie Nie czuje już nic, nie rozpoznaje składników Złota myśl może przyjdzie w alejce alchemików Przypowieści, porównania oraz metafory Kolejność stopni rozwoju nakazuje mu algorytm Zamyka się na strychu Staronowej synagogi Świątynia Salomona miała takie same progi Przyświeca jeden cel, aby kultywować wiedzę Doskonalić to rzemiosło w zamkniętym kręgu wierzeń Nadejdzie czas zbiorów, to apokalipsa Jana Nie ma prawdy pod dywanem, gobeliny są na ścianach [Zwrotka 2] Jego flow zaczyna płynąć jak Sambation Los 10 zaginionych plemion jest zagadką Słyszy nad głową legendarne ptaki roki Bez ich pomocy nie oderwałby od ziemi stopy Na nieprzetartym szlaku czyha tylko Mantykora A Persowie za nic go nie wpuszczą do swojego grona On nigdy przenigdy nie pójdzie czyimś śladem Wyjaśnił to Alhazen już w nauce zwierciadeł Ostatnia rzecz jeszcze zanim nastąpi upadek Słychać język adamowy wokół Wieży Babel Pierwsze miejsca kultu powstałe z ludzkiej ręki Kamienne kręgi i grobowce na wyspie Hibernii Korona cierniowa ma tysiące kawałków A wokół tysiące bogów i tysiące wyznawców Słabość charakteru - jego jedyny asasyn Nieodległe czasy, zjada go od środka haszysz Zamieniając w członka ogłupionej tępej masy Niedostępny niczym legendarny górski masyw Destrukcja jego planów, a więc opuszcza Alamut Trafi między zakazane księgi Watykanu Wtykanie nosa w czyjeś interesy może zabić Wie o tym Nostradamus jeszcze jako doktor plagi Wszyscy heretycy mają palić się na stosie Ale przyszłe pokolenia będą chwalić to pokłosie Żaden templariusz nie jest wrogiem Awinionu Ten wyrok zapada z ramienia francuskiego tronu Filip IV Piękny postanowił zgładzić zakon 400 lat później Ludwik trafia na szafot Tyle lat na zemstę czeka Jakub de Molay Spokój jego duszy zapewnia Maksymilian Robespierre Obalenie królów to zasługa jakobinów Ale rewolucja wkrótce pożre swoich synów [Zwrotka 3] Powstałem z tuszu i rymów jak głoszą stare księgi Tylko prawdziwi MC nie boją się treści Setkami przeczytanych stronic, napisanych tekstów Mordercą waszych krzyków i ojcem waszych szeptów Jestem od lat w podróży donikąd I tylko dzięki temu przechodzę suchą nogą każdy Rubikon Od Rzymu aż po Paryż trwa ta odyseja To moje 9 żyć od Galileo aż po Hemingwaya Dla jednych to herezja, dla drugich religia Celem nie każdej gry jest, aby koniecznie wygrać Mieszkam w katakumbach, tutaj obrałem azymut Miasta Krzywych Wież na moim szlaku po triumf Te 4 strony świata jak moje 4 kąty I choćby z ciekawości przekraczam progi świątyń Tu gdzie moralne karły uczą cię jak żyć Królowie są nadzy, ale nie wiedzą co to wstyd Słowa ważniejsze niż czyny tylko dla głupca Dlatego masz mi patrzeć na ręce, nie na usta Padnie każde imperium wraz z cywilizacją A "Zakazane wrota" z hukiem się zatrzasną Krzywe Wieże runą i opustoszeje miasto Tacy jak ja to ostatni niezdobyty bastion Kamień na kamieniu to szczątki mojej osoby (Powrócą do życia, gdy wstąpisz do Synagogi)