Szczur - Blam lyrics

Published

0 193 0

Szczur - Blam lyrics

[Ero] Nigdy nie chodzę kanałami, choć bardzo lubię underground Zawsze dobre dupy z nami, a w kieszeni gruba pęga Do tego ten dar, za który dałbyś się pociąć Styl i wokal, przy którym cipy się pocą Te hity nocą, powstają z mym ziomem Szczurem Piosenki które, nawet niemi śpiewają chórem Nasz wkład w tą kulturę, mój wkład - wkład jego Możesz mówić że to chuj, ale nikt nie ma większego To jest świeży powiew, który zamiata jak halny Żadne szpilki na Giewoncie, widzę igły na centralnym Biało czerwone barwy, lokalizacja WuWuA I siła naszej prawdy, większa niż siła w muskułach Co raz,wyższy pułap i tak leci rym za rymem Żeby cmoknąć mnie w Nike'a musisz wspiąć się po drabinie Wciąż, co dobre kminie i o swoje imię dbam I czy kumasz to czy nie, to prawdziwy hip hop, blam Ref.4x Blam,blam,blam bi di bam To co teraz słyszysz,to liryczny chuligan [Kosi] Robię to po Polsku, znów kładę to na wosku To oldschool, to newschool, posłuchaj, potem propsuj Palę najlepszych topów, jak Tony tu na sekundę Trzy sześć pięć dni w roku, mam pomysł jak zbić fortunę Tu mieć fortunę, to nie znaczy być tu królem Możesz mieć hajsu w chuj, a i tak się budzić z gulem Nie chodzi o to by szmule brały ciągle do szpilki Niech zaprosi cię do szparki, a wcześniej ściągnie swe stringi Łatwy cash, alko, hazard, s**, dragi Wiem, wszystko jest dla ludzi, wszystko też może cię zabić Blam, to bit morderca, te pancze to jego bracia To co mówią bierz do serca, inaczej się nie opłaca To mnie napędza ,stałem się tym kim jestem Hip hop ma esencja, tak jak one man na metrze Grubo ponad dekadę, ziom, na tej scenie gram Podnieście w górę ręce, wszyscy zróbcie wielkie, blam [Ref] [Miki] Jak wjeżdża pętla Szczura, puść mi głośniej to Na plecach, gęsia skóra plus mistrzowskie flow Na majku, rozpierdol, dziś proste ziom, co? Chcesz mnie powstrzymać, to mnie postrzel w skroń Bo, najlepsi w tej grze, to moi ziomale My mamy styl, którego większość się boi odnaleźć Bo z moim wokalem każdy bit to tsunami Twój dom się wali, wkrótce będziesz gnić pod gruzami Odpulani drą japę, skręca ich ból Kiedy Szczur tnie sampel, ja tnę wersami w pół Przed nami w chuj zajebistych przygód jeszcze Z boku moich ludzi tłum, gdzieś daleko z tyłu leszcze To, prosta sprawa, chuj się zastanawiaj dłużej Twój rap mnie rozbawia, mój cię pozbawia złudzeń To sprawa dużej wagi, mocno o nią dbam Sk**sami mogę zabić, są moją bronią, blam [Ref] [Łysol] To nie pierwsze lepsze bragga, które słyszysz co chwila Po moim wersie jak po dragach wjebiesz się jak w Krokodila Sam za siebie odpowiadasz, do niczego cię nie zmuszam Dajesz dyla lub zostajesz, wisi mi jak Saddam Husajn Znów po uszach ktoś dostaje, znaczy kara dla hejterów Bo mój rym jest jak Hellfire, ich to raczej Parabellum Ja nie muszę trafiać celu, bo rozkurwiam wszystko wokół Turlam najgrubszego bata, was zapraszam do odlotu To Ł do Y-grek do S do O do L A.K.A grube gible, hip- hop i zupy piwne ziom Wcale nie dziwne, że gdy słyszysz kawałek Z "Beats Planet" przycisk replay wciśnie ci się na stałe Blam, blam, to niebywałe, co ten styl robi ze sceną Jest najwyższym nominałem, jeśli chodzi wam o pieniądz O muzykę chodzi nam i dzięgi nigdy jej nie zmienią Ej pozdrówcie moją klikę i powtórzcie wszyscy ze mną [Ref]