[Zwrotka 1] Gdzie płyty chodnikowe przechodzą w brukową kostkę Bujają się ludzie prosto z mej dzielnicy Tworzą, zgraną całostkę Co po niej lata to do kronik się nada Biby do rana zamiast dni księżyc w noce Na parkingu burdy zostawił typ auto Na wjeździe do bramy wkurwiony typ żółty I tak w kółko W ciągu dni mijają lata właśnie Do wyboru… Coś niewyraźnie widzę w mózgu scenariusze Zawieruszę się w przestrzeni tam gdzie śniegiem prószę Później z glebą ucieszeni Komety latają, rotacja ciągła Oby wysłuchana każda modła W naszą rzeczywistość się wplotła od razu