Sulin - Zacznij słuchać lyrics

Published

0 115 0

Sulin - Zacznij słuchać lyrics

[Zwrotka 1] Strzelam w nich muzyką, jak łukiem Legolas Rozbieram się z emocji, fanki mówią: "łe, golas!" Hejterzy zamiast pisać komentarze na stronach Ze swoim majkiem niech odwiedzą lepiej Legoland Nawijali o stulejkach, nie odpuszczę tej ironii Ich punche są jak stulejka, bo chuj mnie to boli Kocham skautów z internetu, raper tutaj koment pizga Zacznę ich prześwietlać, będą słuchać tutaj komend mistrza Zawsze kurwa miałem przy sobie wersów zapasy Psy jedynie mogą wlepić nam stówę za pasy Wzgórze Ya-Pa słuchają już prawilniacy To skumaj, u mnie usłyszą "japa", lecz niestety bez wzgórza Ty dupie dajesz kwiaty, ta wystawia cię dupą do wiatru Ja dupie nie daję kwiatów, a ją kłuję jak kaktus Scena jest jak piłka, tu ciągle o tabele wyścig Jedna kosa i zwykle w chuj przywilej korzyści [Refren] x2 Mówili mi, że nie mam szans, nie mam szans dziś Chuja wbijałem w rapy i spełniałem swoje sny I chyba opłacało się, nie tak być miało, nie Nigdy nie rób tego co chcą i niech robią, to co chcesz [Zwrotka 2] Twoi raperzy muszą pisać, czego chcą słuchacze Sulin nigdy nic nie musiał dokładnie jak Maciek Więc jak powiesz, że mój rap na blokach ciągnie fiuta To jesteś jeden, który stęka ciągle jak Danuta Twój rap to Louie Vui, weź kurwa poczekaj Raperzy mówią o pedałach, a chcą chodzić w sandałkach Mojżesza Jestem z Lubuskiego, tutaj pije się wódkę w garażu Jestem kurwa, jak Falubaz - całe życie na wirażu Kilku pewnie mówi Sulinowi ''rok ssie'' Więc przeciwnicy będą musieli szukać fanek na roksie Po melanżach czuję się strasznie, jak zdjęty z krzyża Powiesz Jezu, a się ciągle łaszą do mnie #MonaLisa Jestem jak pieniądze - bo dzielę ludzi Jestem jak porządek - bo mnie nie lubisz Jestem jak rozsądek - bo jebie głupich Jestem jak poranek - w końcu musisz się obudzić! [Refren] x2 [Zwrotka 3] Sulin to dzieciak, co leciał na śmieciach i po śmieciach też Jebać ten plecak, coś nie tak, bo nie padł tu przez jeden głupi wers Ta płyta to metafora, niech kurwy dalej sobie szydzą Meta zabrała mi ziomka, fora mnie nienawidzą Słuchasz, mówisz: "kos z tej strony", przyjeb lepiej kod kreskowy Ten rap upierdala łby, mają marzenia ściętej głowy Bo nawet jak okaże się, że plan zdechł na panewce A wasze twarze ogłoszą mi, że już nikt mnie nie chce To wyjdę z flaszką na blok i chyba na raz ją jebnę Przywitam dzień uśmiechem, jak wtedy, gdy byłem dzieckiem I na rozstaju planów jeszcze starą zwrotkę jebnę I bez kontraktów, które Step mi oferował wcześniej Wynajmę małą chatę, żeby w niej tu zmieścić ten sprzęt Zaprosić byłych ziomków, z którymi jebałem presje Nagramy ten ostatni numer, żeby poczuć szczęście I żebyś puszczał go codziennie, gdzieś w swoim mieście [Refren] x2 [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]