Stona - Wszystko. lyrics

Published

0 116 0

Stona - Wszystko. lyrics

[Verse 1: Włodi] 7:30 - siedzę na krawędzi łóżka Twarz chowam w dłoniach, nie podchodzę do lustra Dusza porzucona, na dnie pusta muszla Przepuszcza okazję by coś zmienić, bo już mam Dosyć wygranych, dość porażek Dowodów na to, co jest ważne Hedonizmu, dość ascezy, Cholernej presji, mnóstwa przeżyć Układów, kompromisów Cudzych butów w moim życiu ślepej wiary, dość obowiązków Coś jest ze mną nie w porządku? Mam dość istnienia sensu - zbyt wiele pustki w sercu - Własnych myśli, ludzkich głosów, dość muzyki, (megaherzów) Pokory, dobrych rad Na zewnątrz chłodny wiatr Zabierze gniew dym z moich ust Mam dość przemyśleń, pustych słów Dość walki, dość niemocy Przeczucia, że czas skończyć Wszechwiedzących ignorantów Wezwań do spłat raty w banku Falsyfikaty. Mam tu, miłość, przyjaźń i szacunek Bazar uczuć, full podróbek, też masz dosyć? (Witam w klubie) [Hook: W.E.N.A.] x2 Dość tych samych twarzy wokół siebie Mam dość - upadam, wstaję, znowu biegnę Mam dość rytmu dnia, zysków i strat, krzyków i braw Cyklu lat, być lub brać, gdy dookoła nas nic nie jest pewne [Bridge: W.E.N.A.] Nic nie jest pewne x2 [Verse 2: W.E.N.A.] (Dość!) Supportu fanów, zdania hejterów, agresji bez celu Nie mogę znieść powietrza bez tlenu, ambicji graczy i podejścia trenerów Dość wojny, by wstawać każdego dnia, dosyć wymagań Dobra i zła, drogi przykazań, resztę spraw daj mi wymazać Nie chcę wiedzieć, czy wzbiję się i spadnę i ziemia zabije mnie Nie winię jej, mam dosyć życia, niech przyjdzie śmierć Żadnych obietnic pochlebcy, kłamcy, oszczercy. Martwa cisza Chcę nie oddychać, mogę nie myśleć o tym wszystkim dzisiaj? Ufności i wiary, dość mówienia wciąż o tym samym Dość patosu wokół, skali chaosu, godności wytrwałych żaru piekła, chłodu nieba i anarchii w gettach Powszechnej apatii, obojętności tłumu, fałszu i tempa Za którym nie potrafię nadążyć, staję, patrzę na chodnik Słyszę głosy. Mam dosyć głosów, nie walczę z własnym nieładem, zapomnij Dosyć nocy, wyrzutów sumienia, dość przeprosin Nie patrzeć sobie w oczy, mam dosyć siebie, ale dość już o tym [Hook] x2 [Bridge] [Verse 3: Te-Tris] Mam dosyć planów, klepania po plecach, deptania po piętach i pustych rad Gdybań i debat o celach i błędach, co to je popełniam już drugi raz Głupich mas, obowiązków, sztucznych gwiazd, ton botoksu W knajpie napiwków, kapitalizmu, choć wierci mi dziurę mój głos rozsądku Dość po prostu, dość dziś, nawet Barney mnie nie śmieszy Nie poznaję własnej matki i warczę do niej jak marnotrawne dzieci Dość starych śmieci, dość pytań co słychać w moim mieście Dość tego, co leci w tv i dość tego co wpycha mi internet Stop, nie mam siły, stop nie mam siły - mam siłę Kocham świat na co dzień to znienawidzę go chociaż na chwilę Stop, nie dam rady, stop, nie dam rady - dam radę Dość rad nieczułych podniebień pod niebem, czuję smak marzeń Nawet jak łażę z nosem na kwintę, to żyję, marzę i gram vabank Nie pytaj mnie znów o granice, niebo limitem, to sprawdzam sam Daj nam czas wygrać, napisać ten ostatni wers Ale nie dziś, bo najbardziej dość mam tych co się poddają, wiesz? [Tekst - Rap Genius Polska]